Odkąd ponad dwa lata temu dom dziecka i pogotowie opiekuńcze wyprowadziły się z ulicy Źródlanej w Zamościu, okazały budynek stał pusty i niszczał. Ale od 1 kwietnia ma nowego najemcę. Wprowadzają się tam myśliwi.
Pomysłów na wykorzystanie tego obiektu było wiele. Gdy zapadła decyzja o przeprowadzce domu dziecka, pojawiła się koncepcja, aby w jego miejsce powstał DPS. Ale to nie wyszło. Latem 2019 roku miasto podpisało z zamojskim oddziałem Polskiego Związku Łowieckiego porozumienie o utworzeniu na ul. Źródlanej „Ośrodka edukacji ekologicznej, strzelectwa i historii łowiectwa Zamojszczyzny”. Komunikat o wydarzeniu wysłano do mediów, a później zapadła głucha cisza. Mijały tygodnie, miesiące i lata, a obiekt nie był w żaden sposób zagospodarowywany. Niszczał.
– Cała nieruchomość została przekazana w administrację Zakładowi Gospodarki Lokalowej, który dokonywał w tym czasie najpotrzebniejszych, drobnych prac naprawczych – zapewnia Paweł Greszta, wicedyrektor Wydziału Geodezji i Gospodarki Nieruchomościami UM Zamość.
– Tam największy problem był z cieknącym dachem, więc go łataliśmy przez ten czas – przyznaje Magdalena Dołgan, prezes ZGL.
Ale teraz miejska spółka ma ten problem z głowy. Od początku kwietnia najemcą (na czas nieokreślony) obiektów na ul. Źródlanej jest PZŁ. Miesięcznie ma za użytkowanie budynku o powierzchni 3 tys. metrów kwadratowych i przylegającego do niego terenu płacić ok. 6 tys. zł. Jednak wydatki myśliwych będą dużo większe.
– Na początek wymienimy pokrycie dachowe, aby zapobiec dalszej degradacji tego budynku. Mamy już wykonawcę. Prace ruszą najprawdopodobniej w maju – zapowiada Wojciech Adamczyk, przewodniczący Zarządu Okręgowego PZŁ w Zamościu.
Dodaje, że na gruntowny remont i zaadaptowanie obiektu na potrzeby zaplanowanego przed laty ośrodka potrzeba dużo, dużo więcej.
– Kilka lub kilkanaście milionów złotych, w zależności od zakresu prac, jakie podejmiemy – mówi łowczy.
Starania o zdobycie pieniędzy ze źródeł zewnętrznych, zarówno polskich jak i unijnych są już dość zaawansowane. PZŁ prowadzi również rozmowy z instytucjami, które mogłyby finansowo wesprzeć przedsięwzięcie. Adamczyk mówi, że pierwszych decyzji w sprawie ewentualnego dofinansowania można się spodziewać pod koniec maja.
– Budynek jest naprawdę piękny architektonicznie, znakomicie położony w lesie komunalnym, ale zdewastowany. Wymaga mnóstwa pracy, ale jeśli się powiedzie, to będzie bardzo cennym i użytecznym ośrodkiem – przewiduje Adamczyk.
Zapewnia, że PZŁ nie będzie nigdy pretendować o wykupienie od miasta nieruchomości na własność. Mówi, że rozważana jest jedynie zamiana w przyszłości najmu na wieczyste użytkowanie.