Zamość. Siedemnastolatka paliła się żywym ogniem, poparzony jest też jej malutki synek. Policja zatrzymała sprawcę - 19-letniego Przemysława G.
Podpalacz to Przemysław G. Ma 19 lat. Pochodzi z podzamojskiej wsi. Jego dwa lata młodsza dziewczyna mieszka z ich 15-miesięcznym synkiem u dziadków przy ul. Moniuszki na osiedlu Karolówka w Zamościu. Mężczyzna pojawił się tam we wtorek w południe. W pokoju zostali we trójkę.
- Wiadomo, że oblał dziewczynę i dziecko łatwo palną cieczą i podpalił - informuje nadkomisarz Joanna Kopeć, rzecznik zamojskiej policji.
Zaraz potem wsiadł do swojego zielonego malucha i ruszył z piskiem opon. Przeraźliwy krzyk dziewczyny postawił na nogi domowników. Pospieszyli na pomoc.
- Cała była w ogniu, płonęły jej włosy, skóra sama schodziła z ciała - opowiadała nam zszokowana babcia poszkodowanej. - Wybiegła na podwórko i zaczęła oblewać się wodą z balii.
- Gdy gasiłem ogień mokrym ręcznikiem błagała, żeby ratować dziecko - dodaje cioteczny brat nastolatki. - Mały płakał, palił się pod nim tapczan.
Poszkodowana 17-latka trafiła z oparzeniami drugiego i trzeciego stopnia twarzy, rąk i tułowia na oddział chirurgiczny szpitala "papieskiego”. - Jej stan jest stabilny, jest przytomna, przechodzi terapię przeciwwstrząsową. O następstwach poparzeń będzie można coś powiedzieć za kilka dni - mówi Ryszard Pankiewicz, rzecznik Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu.
Chłopczyk leży w Zamojskim Szpitalu Niepublicznym. Wiadomo, że ma oparzenia pierwszego i drugiego stopnia twarzy i lewej rączki. Na szczęście jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Policja potrzebowała niespełna czterech godzin, by schwytać Przemysława G. Wpadł w Starym Zamościu. - Zauważyli go funkcjonariusze z Izbicy - mówi nadkomisarz Kopeć. 19-latek trafił do policyjnego aresztu. Był trzeźwy, nie był też pod wpływem narkotyków. Nie chciał powiedzieć, dlaczego dopuścił się tak okrutnego czynu.
Mieszkańcy spokojnego zamojskiego osiedla nie rozumieją, jak mogło dojść do tragedii. - Takiego czegoś u nas jeszcze nie było - kręci głową mieszkająca niedaleko miejsca tragedii kobieta. - Żeby malutkie dzieciątko podpalać? Czego ono jest winne?
Jutro prokurator postawi Przemysławowi G. zarzuty. Podpalaczowi grozi dożywocie. (pele)