Na Zamojszczyźnie trwa kompania buraczana. Rolnicy uwijają się jak mogą z terminowym dostarczeniem surowca bezpośrednio do cukrowni, bądź składów buraczanych. Tymczasem przeładowane, często źle oznakowane i oświetlone przyczepy ciągnikowe stanowią zagrożenie nie tylko dla zmotoryzowanych uczestników ruchu drogowego.
Co roku w październiku w całej Polsce wraca problem przeładowanych do granic możliwości przyczep ciągnikowych i naczep samochodowych. Buraki często lądują na drodze, co stanowi zagrożenie nie tylko dla zmotoryzowanych uczestników ruchu, ale też pieszych, zwłaszcza podążających do szkoły dzieci. Nasz Czytelnik skarżył się ostatnio, że podczas przejeżdżania przez Grodysławice (gm. Rachanie) jego auto w ostatniej chwili uniknęło "spotkania” z dorodnym burakiem, który spadł z przyczepy w trakcie wyprzedzania. - Przeważyliśmy kontrolnie kilka ciężarówek przewożących buraki cukrowe - mówi naczelnik Siemko. - Nie stwierdziliśmy przeładowania.
W tym roku przez Zamość nie powinny przejeżdżać ciężarówki z burakami - to wynik porozumienia zawartego pomiędzy policją a dyrekcją Cukrowni Klemensów. Transporty, kierując się na obwodnicę mogą omijać miasto. Policja zapewnia, że niepokorni kierowcy będą karani.