Za morderstwem stoi dwóch mężczyzn i kobieta. Ciało przysypali kamieniami. Taki czarny scenariusz przedstawił najsłynniejszy polski jasnowidz Krzysztof Jackowski z Człuchowa. - Nie ma zwłok, nie ma zbrodni - przekonują policjanci, którzy cały czas poszukują 20-latka z podzamojskiego Wysokiego.
Chłopak nie wrócił z ogniska, na które wybrał się ze znajomymi. - Zostawił w domu wszystkie dokumenty - mówi Henryka Kostrubiec, ciotka 20-latka.
Miał plany. - Zamierzał wyremontować swój pokój, z Irlandii przywiózł laptopa i białą, skórzaną kurtkę na motor, robił prawo jazdy, a w lipcu miał znowu pojechać do Irlandii - opowiada ojciec.
Wieczorem 4 kwietnia młodzież imprezowała przy ognisku w Sitańcu. W międzyczasie Damian wrócił jeszcze do domu po pieniądze. Co się z nim dalej działo?
Wiadomo, że o godz. 22.49 odebrał sms-a, a później prawdopodobnie rozładowała się bateria w jego telefonie komórkowym.
- Uczestnicy ogniska twierdzą, że przed północą oddalił się w nieznanym kierunku - informuje Joanna Kopeć, rzecznik zamojskiej policji.
Do domu jednak nie dotarł. Na drugi dzień - po wcześniejszym rozpytaniu kolegów, sprawdzeniu szpitali i izby wytrzeźwień - rodzina powiadomiła policję.
Przeczesano łąki, zarośla i opuszczone posesje w okolicach Sitańca, Wysokiego i Chyżej, ale bez rezultatu. Gdy pies policyjny zgubił trop przy Łabuńce, do akcji włączyli się strażacy. Dwa razy spenetrowali koryto rzeki, ale na zwłoki nie natrafiono.
Nie pomogły poszukiwania prowadzone przez wyposażony w kamerę termowizyjną śmigłowiec.
Co się stało z Damianem? - Nie można wykluczyć utonięcia, zabójstwa czy uprowadzenia, ale również świadomego zerwania kontaktu z rodziną - mówi Kopeć.
Jedna z dziewczyn miała dzień po zaginięciu przekazać informację, że chłopak został pobity. Pojawił się wątek czerwonego samochodu. Policja zapewnia, że przesłuchania świadków nie wniosły nic nowego do sprawy.
W międzyczasie odnalazła się czapka Damiana. Przyniósł ją kolega z sąsiedniej wioski zapewniając, że przy ognisku zamienili się okryciami głowy. Wróżka, do której zwrócili się po pomoc trzy dni po zaginięciu najbliżsi, powiedziała, że chłopak ma poważnie obity prawy bok. Mówiła o zazdrości.
Jasnowidz z Człuchowa, który później dotarł do Wysokiego, nie miał wątpliwości: Damian został zamordowany przez dwóch mężczyzn i kobietę, a zwłok należy szukać pod kamieniami.
Wskazał hałdy przy LHS w Bortatyczach, ale policyjny pies do wyszukiwania zwłok niczego nie wywąchał.