Niektórzy tylko do granic miasta, inni do najbliższego miejsca odpoczynku, jeszcze inni zaledwie na jeden bądź dwa dni, ale też tacy, którzy zamierzają w marszu pokonać setki kilometrów. W piątek ruszyła 42. Piesza Pielgrzymka Zamojsko-Lubaczowska na na Jasną Górę.
Zanim pątnicy rozpoczęli swoją wędrówkę wzięli udział w mszy świętej odprawionej w Katedrze Zamojskiej pod przewodnictwem biskupa pomocniczego Mariusza Leszczyńskiego. Do Częstochowy najwytrwalsi dotrą za kilkanaście dni. W tym roku pielgrzymują pod hasłem „Misje sercem Kościoła”.
W grupie, która w piątek ruszyła z Zamościa byli nie tylko mieszkańcy regionu, ale też bardzo odległych zakątków Polski. Maria Słowy przyjechała ze Strzebielina na... Kaszubach.
– Ja w tym roku już z naszą kaszubską pielgrzymką, która rusza z Helu 25 lipca przeszłam już 170 kilometrów, ale przerwałam i przyjechałam do Zamościa, by iść na Jasną Górę z moją przyjaciółką Gośką – zdradza nam kobieta. Trudu wędrówki się nie obawia, bo jest aktywna cały rok i właściwie każdego dnia trenuje. A pielgrzymowanie to stały punkt w jej letnim kalendarzu. – Już 17 razy pielgrzymowałam Wierzę, że i tym razem szczęśliwie razem dotrzemy do samego końca – mówi pani Maria.
Podobny plan na kilkunastodniową wędrówkę ma również Teresa Goniowska. Mieszka na Śląsku. Wielokrotnie chodziła na Jasną Górę z Gliwic, ale teraz już kolejny raz zdecydowała się iść ze znajomymi z pielgrzymki zamojskiej. Bo ta ma podobno wyjątkową atmosferę. – Po pierwsze idzie się dłużej. U nas tylko kilka dni. No i ludzie tutaj bardziej życzliwi. Na trasie chętniej przyjmują, wspaniale goszczą. Zresztą mam już tu pielgrzymkowych przyjaciół, z którymi kontakty utrzymujemy cały rok – zwierza się kobieta.
Przed nimi obiema, ale też pozostałymi pielgrzymami ponad 320 kilometrów do pokonania. Do Częstochowy dotrą 14 sierpnia.