Kaczki w parku zmieniają dietę. Kto lubi je dokarmiać nadal może to robić. Zamiast szkodzącego ptakom pieczywa - są kacze przysmaki. Koszt 1 zł
W Parku Miejskim pojawiły się dwa automaty z karmą dla ptactwa wodnego. Urządzenia zostały ustawione w sąsiedztwie kładek przy stawie. Ptaki pojawiają się nad miejskim akwenem sezonowo. Woda z Łabuńki jest tu kierowana wiosną i w miarę potrzeb dolewana.
– Chcemy zrobić wszystko co możemy, by nie powtórzyła się sytuacja z lipca, kiedy najprawdopodobniej w wyniku otrucia padły kaczki żyjące w parkowym stawie – mówi dyrektor wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM Zamość Jarosław Miechowiecki. – Oczywiście nie mamy wpływu na bezmyślne zachowania ludzi, ale jeśli jest szansa, by temu zapobiec, to zawsze warto próbować.
Sytuacja, o której przypomina dyrektor, wyglądała groźnie. W środku miasta, w miejscu gdzie wiele osób spaceruje i wypoczywa, znaleziono dwadzieścia padłych kaczek. Do badania pobrano wodę, do laboratorium pojechały próbki tkanek martwych zwierząt. Urzędnicy wydali wówczas zakaz dokarmiana kaczek.
Badania wykluczyły, że ptaki zabiła ptasia grypa. Kaczki nie były chore. Winą obarczono niewłaściwą dietę. Dlatego miasto podpisało umowę z firmą, która dostarczyła kaczkomaty i będzie je utrzymywać w należytym stanie.
– Pomysł na automat podpatrzyłem kilka lat temu w Budapeszcie. Do dziś mam jego zdjęcie. Nie jestem ornitologiem ani nie zajmuję się ochroną przyrody. Po prostu pomyślałem, że to dobre rozwiązanie. Siedem czy osiem lat temu zaproponowałem je ówczesnemu burmistrzowi Nałęczowa. Urządzenie stoi tam do dziś. W Lublinie kaczkomat był w Ogrodzie Botanicznym. Został uszkodzony przez wandali, zniknął, ale wróci na wiosnę – opowiada pan Artur, przedsiębiorca z Lublina. Kiedy dowiedział się, że Zamość ma kłopoty z kaczkami i myśli o ustawieniu automatu z karmą, zaproponował swój kaczkomat. – Umowa jest podpisana do końca roku, zobaczymy jak to się sprawdzi – dodaje.
Karmę, której porcje kupuje się za 1 zł, przygotowuje firma produkująca pasze. Konstrukcję robił podwykonawca.
– Przyznam, że miałem problem, żeby znaleźć kogoś do takiego nietypowego zamówienia. Automat powstaje dopiero wtedy gdy jest lokalizacja. Zgodnie z wytycznymi konserwatorskimi parkowe kaczkomaty musiały być pomalowane na konkretny odcień zieleni – tłumaczy pan Artur, który z zawodu jest handlowcem. Opieka na urządzeniami dla kaczek i łabędzi to jego zajęcie dodatkowe. Zajmuje się nimi wspólnie z żoną.