Zamość wybudował sobie Centrum Kultury Filmowej. Jednocześnie może tam oglądać filmy ponad 640 osób, także w technologii 3D. Wojciech Wiszniowski, emeryt z Lubina (woj. dolnośląskie) przekonuje, że nowa placówka nie powinna jednak zapominać o tradycji.
Pierwszy kinematograf pojawił się w Zamościu w 1908 r. Pisał o tym m.in. Andrzej Kędziora w znakomitej Encyklopedii Miasta Zamościa.
Jego właścicielem był Julian Kasprzycki, który objeżdżał z filmami także okoliczne miasteczka, wioski i przysiółki. Wyświetlał głównie francuskie "obrazy” komediowe i dramatyczne.
W 1911 r. założono w Domu Centralnym kino o nazwie "Oaza”. Tam odbywały się wszystkie ważniejsze, bale i odczyty. Sala miała wymiary 12 na 9,5 m.
Podczas wyświetlania niemych filmów na pianinie grał Bolesław Chmurzyński a na skrzypcach Lejzor Sznycer.
"Oaza” funkcjonowała do 1927 r. W 1910 r. powstało także działające dziesięć lat kino "Promień” (z rosyjskiego "Łucz”), mieszczące się przy ul. Kościuszki 9, a w 1915 kino "Kok” w restauracji Bronisława Szymańskiego.
Podczas I wojny światowej w dawnym kościele reformatów działało także m.in. wojskowe kino polowe, a w 1926 r. powstało m.in. funkcjonujące do dziś sławne kino "Stylowy”.
Ponadto w czasach PRL działało także przy ul. Piłsudskiego kino "Dedal”. Gdy kościół odzyskał świątynię, "Dedal”, zamieniono na "Stylowy”.
Miasto wybudowało właśnie CKF przy ul. Odrodzenia.
– Kino jest nowoczesne, ale nie powinno zapominać o tradycji – mówi Wiszniowski. – Chodzi np. o liternictwo na szyldach. Powinno nawiązywać do tradycji. Takie powinno być też logo CKF. To nie tylko dla mnie jest ważne.
Duch starego kina także powinien być zachowany. – Zamość ma się przecież w tej dziedzinie czym pochwalić – przekonuje Wiszniowski.