Podczas zdjęć kręconych pod Komarowem do najnowszego filmu Jerzego Hoffmana padł jeden z koni - napisał do nas Internauta. – Takie sytuacje czasem się zdarzają – tłumaczą filmowcy. Sprawą zainteresowało się już Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami.
– Koń po prostu miał swoje lata. Takie sytuacje mają miejsce podczas kręcenia tego typu filmów – zapewnia Tomasz Dudek ze Stowarzyszenia "Bitwa pod Komarowem”.
Do zdjęć, ekipa filmowa sprowadziła 250 koni. Jak twierdzi Anna Hoddle, rzecznik prasowy filmu, na planie nie doszło do żadnych zaniedbań.
– Jesteśmy w stu procentach przygotowani do pracy ze zwierzętami. Cały czas jest z nami lekarz weterynarii. Wszystkie konie były pod stałym nadzorem lekarza – uspokaja.
– Weterynarz badał zwierzęta trzy razy dziennie. Przy tak dużej liczbie koni, takie sytuacje nie są niczym szczególnym – dodaje Dudek.
To nie pierwszy przypadek kontuzji zwierzęcia na planie "Bitwy Warszawskiej" Jerzego Hoffmana. Wcześniej jeden z koni podczas kręcenia sceny został raniony w nogę. Uraz wymagał interwencji chirurgicznej.
– Rana nie była poważna. Koń ma się dobrze i jego życiu nic nie zagraża – mówi Dudek.
Sprawą zainteresowało się warszawskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. (LUK)