Do końca marca mieszkańcy zamojskiego osiedla Koszary będą tonąć w egipskich ciemnościach. Powód?
- Wieczorami strach wyjść nawet do śmietnika - żali się Stanisława Swatowska, mieszkanka jednego z bloków na osiedlu Koszary. - Zbieramy się w grupy i wtedy tam ruszamy. Niedawno ktoś pobił syna sąsiadki. Podpalono też jeden z opuszczonych budynków. Na osiedlu aż roi się od chuliganów.
Od stycznia w Koszarach nie świeci ani jedna lampa. Elżbieta Kramarczuk, zamojska radna interweniowała w tej sprawie na sesji RM i u prezydenta Zamościa. Z odpowiedzi, którą otrzymała wynika, że miasto nic nie może zrobić, bo teren administrowany jest przez wojskowy Rejonowy Zarząd Infrastruktury w Lublinie. Umowa RZI z zakładem energetycznym wygasła pod koniec ub. roku i jej nie przedłużono.
Dlaczego? W odpowiedzi nadesłanej przez Wydział Prasowy Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy czytamy m.in., że zarządca zamierza przekazać miastu i zakładowi energetycznemu "eksploatację” sieci oświetlenia. Trwa jej inwentaryzacja. - Zakończy się pod koniec marca, ale sygnalizowaliśmy tę sprawę miastu już wcześniej. Dopiero pod koniec grudnia prezydent poprosił o dokumentację sieci energetycznej - mówi ppłk Andrzej Lis, rzecznik prasowy IWSZ.
Zamościanie są oburzeni. - Przecież RZI wiedział, że w styczniu kończy się umowa - mówi radna Kramarczuk. - Powinien załatwić tę inwentaryzację wcześniej, w taki sposób, żeby nie cierpieli na tym mieszkańcy.
- Mieszkańcy osiedla słali pisma do magistratu, bo RZI zupełnie o nas zapomniało - denerwuje się Alicja Korzeniowska, mieszkanka jednego z koszarowych bloków. - Dlatego zrobił się taki kłopot. I teraz wojsko nie ma sobie nic do zarzucenia.
Mieszkańcy osiedla zwołali w weekend zebranie. Ustalili, że jeśli w najbliższych dniach sytuacja się nie zmieni, będą interweniować u najwyższych władz wojskowych.