Ochroniarze zatrudnieni przez należący do miasta Zakład Gospodarki Lokalowej nie wpuszczali dziś rano do Hali Targowej Nadszaniec żadnych klientów.
- Jak tak można? - dopytywał z rozgoryczeniem Andrzej Szpatuśko, jeden z handlowców. - Przecież kilka dni temu rozmawialiśmy z panią wiceprezydent Iwonną Stopczyńską, która obiecała, że będziemy mogli pracować co najmniej do Wielkanocy. - Nasi włodarze są po prostu niepoważni - dorzuciła Henryka Nogas.
Dzisiejsze zajście to efekt konfliktu, który ciągnie się od dawna.
Przypomnijmy. Handlowcy muszą opuścić Nadszaniec, bo magistrat przymierza się do przeprowadzenia tam remontów. Podejmowane wielokrotnie próby negocjacji niczego nie dały. Kupcy mieli się wyprowadzić z hali już w połowie lutego. Później ten termin przesunięto. Dzisiejsze poranne zachowanie ochrony hali wyprowadziło ich jednak z równowagi. Rozgoryczeni ludzie wkroczyli do magistratu w momencie, gdy trwała tam cotygodniowa narada urzędników. - Darmozjady! - krzyczeli do zgromadzonych handlowcy. - Co wy robicie? Dbacie tylko o siebie.
Urzędnicy wynieśli się z sali "Consulatus” i... przeprowadzili do gabinetu prezydenta. Po chwili jednak zebranie zostało przerwane, a rzecznik prezydenta zaprosił delegację protestujących na rozmowy. Pozostali z niepokojem oczekiwali na wyniki tych negocjacji.
- Możemy handlować do Wielkanocy - zakomunikował po półgodzinnych rozmowach Szpatuśko. Informacja została przyjęta z entuzjazmem. - Prezes ZGL ma przygotować dokumenty, które pozwolą na takie rozwiązanie - przyznał Karol Garbula, rzecznik prezydenta Zamościa.