Stop wycince zamojskich drzew. Plakaty z takim hasłem pojawiły się na pniach. Te pnie mają na korze znaki, które dla drzew są wyrokiem. Już ponad 200 osób podpisało petycję w ich obronie. Mieszkańcy nie chcą, by Zamość pozbywał się drzew.
Miesiąc temu miasto informowało, że prezydent podpisał umowę z wykonawcą na przebudowę ulicy Marszałka Józefa Piłsudskiego wraz z odcinkiem ulicy Peowiaków. W ramach projektu zaplanowano nowe chodniki i ścieżki rowerowe, przebudowę zatok autobusowych, ulica zyska monitoring i kanalizację deszczową. A w miejscu istniejącego skrzyżowania ulic Piłsudskiego-Sadowej-Peowiaków powstanie rondo.
Prace już trwają, od 4 maja ruch kołowy kierowany jest tu na objazdy lub spowalniany ograniczeniami. Władze miasta i wykonawca proszą kierowców oraz pieszych o wyrozumiałość.
Tymczasem mieszkańcy w związku z tą inwestycją też mają prośbę.
Liczcie się z zielenią
Skierowali ją do prezydenta Andrzeja Wnuka, a zwracają się o zachowanie istniejącego drzewostanu, wytypowanego do wycinki przy realizacji inwestycji.
- Wyciąć i zabetonować jest najprościej. Urzędnicy w ogóle nie liczą się z zielenią. Koniecznie trzeba zamienić ich podejście do inwestycji, zmienić mentalność i o to nam najbardziej chodzi. Teraz w Zamościu tak to wygląda, że projektant i wykonawca w ogóle nie muszą brać pod uwagę drzew, bo te wycina się, by było jak najwygodniej zrealizować daną inwestycję – uważa Agnieszka Klimczuk, zamojska radna, która jest jedną z osób zaangażowanych w obronę drzew z ul. Piłsudskiego.
Ul. Piłsudskiego to część dawnego traktu lubelskiego, przy którym na początku XX wieku wybudowano koszary.
- One powstały między 1905 a 1911 dla carskiego wojska. I wówczas na terenie koszar posadzono drzewa. To te same których dziś bronimy. I trudno uwierzyć, że tak beztrosko miasto chce się ich pozbyć. Kiedy się rozmawia w Wydziale Inwestycji Miejskich i Zamówień Publicznych, to słyszymy, że chodnik ma iść prosto i już. A tam nawet jest miejsce, żeby chodnik czy ścieżka wyminęły drzewa, żeby ich nie trzeba było wycinać. Tylko przy realizacji inwestycji na tej ulicy, miasto chciało usunąć 77 drzew, potem stanęło na 68. Rozmawiałem z wykonawcą, ma być korekta przy zatoce przystankowej i dzięki temu zostaną uratowane stuletnie cisy. Wyrok na kilka innych drzew jest jedynie odroczony, bo podczas oględzin się okazało, że ptaki założyły gniazda – dodaje radny Janusz Kupczyk, który też nie może się pogodzić z podejściem urzędników do miejskiej zieleni i jest współautorem petycji, którą można podpisywać w wersji elektronicznej i w papierowej.
Oboje są z klubu radnych Zamojska Koalicja Obywatelska.
Pół parku w rok
Organizatorzy protestu zbieraniem podpisów i plakatowaniem drzew chcą zwrócić uwagę na problem fatalnej, ich zdaniem, polityki jaką prowadzi miasto. Jako przykład podają, że tylko w zeszłym roku miejscy urzędnicy wydali zgodę na wycinkę 340 drzew! W Parku Miejskim rosną 702 drzewa. - To tak jakbyśmy w rok wycięli niemal pół parku - tłumaczą.
- I nie można dać się zwieść nasadzeniami kompensacyjnymi, o których tyle się mówi. Młode drzewka giną zniszczone przypadkiem, usychają z braku pielęgnacji. Poza tym są wyliczenia: żeby zrekompensować wpływ na czystość powietrza, jaki ma dorodny jesion - jak ten stuletni, którego chcemy obronić - to by trzeba posadzić 1700 drzewek 10-letnich. Tyle młodych drzew w zamian za wycięte jedno okazałe! Przecież to w Zamościu niemożliwe – wyliczają radni, powołując się na opinię Leszka Pataja, rzeczoznawcy w zakresie dendrologii i ochrony środowiska.
Czysto i bezpiecznie
- Na razie wycięliśmy 20 drzew, to dopiero początek inwestycji więc trudno mówić ile ich faktycznie wytniemy. Ale mamy wszystkie potrzebne zgody i zezwolenia dotyczące tej inwestycji. Jako przedstawiciel inwestora stoję na stanowisku, że powinniśmy dążyć, żeby po remoncie droga była bezpieczna dla pojazdów, użytkowników ścieżek i chodników. I żeby spełniała standardy, także sanitarne. Myślę tu o odchodach ptaków, bo było w tej sprawie wiele interwencji i pism. Wiem o plakatach na drzewach, znam stanowisko protestujących. Ale mamy też wnioski mieszkańców, którzy chcieliby drzewa wyciąć – mówi Stanisław Flis, dyrektor Wydziału Inwestycji Miejskich i Zamówień Publicznych UM w Zamościu.
I tłumaczy, że z powodów bezpieczeństwa, drzewa nie mogą rosnąć na środku ścieżki. Po drugie inwestycja wymaga głębokich wykopów, które by poważnie uszkodziły systemy korzeniowe.
- Przy ul. Piłsudskiego będą posadzone nowe drzewa, sto klonów kulistych – dodaje dyrektor Flis.
Akcja „głogi”
- My się nie upieramy przy wszystkich drzewach. Są dwa buki, jeden w lepszej kondycji, drugi w słabszej, to oczywiście, można zostawić tylko tego zdrowego. Faktycznie gawrony mają gniazda nad ulicą, część drzew jest w złym stanie. Ale dlaczego one są w złym stanie? Bo o nie nikt nie dba. Dlaczego w takiej fatalnej kondycji są głogi na ul. Św. Piątka i nagle trzeba tyle ich usunąć. A kiedy ktoś się tymi głogami zajmował? – zauważa radny Kupczyk.
Głogi z ul. Św. Piątka to kolejna budząca kontrowersje sprawa w Zamościu. Drzewa mają już kilkadziesiąt lat i gdy kwitną, zamieniają ulicę w efektowny, różowy tunel.
- Wyładowania atmosferyczne czy silne wiatry powodują łamanie się gałęzi i upadanie ich na jezdnie czy chodnik. To dało nam podstawę do tego, żebyśmy opracowali ekspertyzę, w której ekspert określił liczbę drzew, które są niezbędne aby je wyciąć i zastąpić nowymi. Nasze działania polegają poniekąd na rewitalizacji zadrzewień na ulicy Św. Piątka w związku z tym, że jest ona wizytówką Nowego Miasta. Nadal ulica Św. Piątka będzie ulicą głogów, będzie ulicą różową na wiosnę – zapewnia Marcin Nowak, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich w Zamościu, który razem z prezydentem Andrzejem Wnukiem dementowali informacje, że miasto wycina wszystkie drzewa z ul. Św. Piątka.
Władze tłumaczą, że zamiast 39 starych głogów pojawią się młode, 2-metrowe. I ma być ich więcej niż wyciętych, bo 68 sztuk.
Murem za drzewami
- Wierzymy, że prezydent dostrzeże problem i stanie po stronie mieszkańców, dla których ważne są „zielone płuca miasta”, a także walory estetyczne starych drzew, których tak niewiele pozostało przy ulicy Piłsudskiego – piszą autorzy petycji, którą w sobotę będzie można poprzeć w czasie planowanego happeningu. Wskazują w niej, że zieleń w mieście nie jest traktowana z należytą uwagą i szacunkiem; że w budżecie Zamościa brakuje projektów i faktycznego powiększania terenów zielonych, bo jeden park i planty, gdzie brak jest wysokiej zieleni, to za mało.
- Chcemy się spotkać na ul. Piłsudskiego, koło drzew, które próbujemy ocalić. Porozmawiać, pokazać dawne zdjęcia ulicy, przywołać wspomnienia związane z tymi drzewami – zapowiada Agnieszka Klimczuk. Szczegółowy program "Godziny dla zamojskich drzew" zaplanowanej na 15 maja, między godz. 9 a 10 pojawi się niebawem.
Do poniedziałkowego południa petycję podpisało 220 osób. Wersję papierową – pół setki.