Zuchwałej szajce złodziei z gminy Susiec nie wyszła kradzież drewna
z państwowego lasu
i swojego życia. Sprawą zajęła się prokuratura.
Pracownicy Nadleśnictwa Józefów otrzymali sygnał od jednego z mieszkańców gminy Susiec, że dobrze im znana grupa złodziei przygotowuje się do kolejnego trzebienia lasu. Nieprzypadkowo wybrali sobotę: tego dnia komendant Straży Leśnej żenił syna. Uznali zapewne, że w związku z weseliskiem, żaden z pracowników leśnych nie będzie im przeszkadzał w kradzieży. Przeliczyli się...
- Razem z pracownikami udaliśmy się na patrol - wspomina Marian Kudełka, nadleśniczy w Nadleśnictwie Józefów. - Na terenie leśnictwa Wapniarka, obok rzeki Tanew, zauważyliśmy dwa samochody osobowe, dwa ciągniki i przyczepę załadowaną drewnem. Cały czas pracowały pilarki. W pewnym momencie złodzieje zauważyli, że są obserwowani i pogasili światła.
Jeden z nich szybko uruchomił ciągnik, a następnie ruszył nim w kierunku leśniczego. Próbował go staranować. Nadleśniczy oddał w tym czasie w powietrze dwa strzały ostrzegawcze z broni gazowej. To rozwścieczyło traktorzystę. Złość próbował rozładować na nadleśniczym. Marian Kudełka skrył się za drzewami. Złodziej wyskoczył wówczas z ciągnika i ruszył do kompanów. - Ja mam sznur, dajcie mi benzynę, to ich oblejemy i podpalimy - krzyczał, jak wspomina nadleśniczy Kudełka, w ich stronę. - Gdy ruszyli w naszym kierunku ostrzegłem, że posiadamy broń i będziemy strzelać. Wtedy się wycofali. Wsiedli do ciągnika i samochodu i odjechali.
Po pewnym czasie wrócili na miejsce wyrębu. Była tam już policja. W pozostawionym ciągniku ujawniono podrobioną "cechówkę” leśniczego lasów prywatnych oraz numerator. Nadleśnictwo zabezpieczyło drewno - wycięte i przygotowane do wywozu dwa dęby, sosnę oraz jodłę. Policja zabezpieczyła ciągnik i samochód osobowy należący do złodziei. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Biłgoraju.