Piłą spalinową chcieli wyciąć otwór w drzwiach wejściowych i splądrować sklep spożywczy. Ale policjanci pokrzyżowali szyki braci spod Lubyczy Królewskiej.
– Nie potrafili jasno wytłumaczyć, co robią po północy na ulicy i po co im piła – relacjonuje nadkomisarz Marek Czerenko, oficer prasowy tomaszowskiej policji. – Wreszcie w obecności ojca młodszy z braci wyznał, że piłą mieli sforsować drzwi sklepu.
Przyciśnięty do muru przyznał się do innych przestępstw, których dokonał razem z bratem. Ich dziełem było włamanie do garażu na terenie lubyckiej szkoły zawodowej, do której uczęszczał 16-latek, skąd ukradli motocykl, który później przemalowali.
Z innego garażu zabrali antenę samochodową, którą jednak zgubili po drodze. – Usiłowali przeciąć jeszcze cztery kłódki przy drzwiach do garaży, ale mieli za „miękkie” nożyce – opowiada Czerenko. – Ale tej samej nocy włamali się też do piwnic, skąd skradli klucze, narzędzia, wędki i farby.
Poza wszelką wątpliwość ustalono, że bracia włamali się w styczniu do kościoła w Lubyczy Królewskiej, skąd zabrali kolumny głośnikowe, wzmacniacz i mikrofony. Podczas przeszukania policja odzyskała wszystkie łupy, których wartość oszacowano na ok. 7 tys. zł.
Starszy z braci trafił do policyjnego aresztu, młodszy został zwolniony do domu. Starszemu grozi do 10 lat więzienia, młodszym zajmie się sąd dla nieletnich. (LEW)