W środku dnia, bez najmniejszych problemów nasz reporter dostał się na teren ujęcia wody w Hrubieszowie.
- W głowie się nie mieści! Co za bezmyślność! Pewnie tylko zwykli ludzie pamiętają, w jakim koszmarze żyliśmy przez te kilkanaście dni - tak na relację z naszej ubiegłotygodniowej prowokacji w Hrubieszowie zareagowała pani Bożena.
Ta 50-letnia hrubieszowianka, podobnie jak inni odbiorcy hrubieszowskiej kranówki, była na ponad tydzień odcięta od bieżącej wody. Skutki kwietniowego włamania do wodociągu odczuwa zresztą do dziś. - Bo można już niby wody używać po przegotowaniu. Ale ja nie ryzykuję, bo wygląda jak mleko i śmierdzi. Wciąż kupuję mineralną w dużych butlach.
- Ooooo.... - to z kolei reakcja Zbigniewa Doleckiego, burmistrza Hrubieszowa. - Poleciłem przecież, żeby zwiększyć nadzór w tych newralgicznych miejscach.
- Nasze patrole zaglądają tam znacznie częściej niż dotychczas, ale wyłącznie nocami. Jesteśmy gotowi pomóc, ale pilnowanie terenu w ciągu dnia nie jest po prostu naszym obowiązkiem - mówi sierżant Justyna Popek z hrubieszowskiej policji.
- Zabezpieczenie jest dobre. Włazy są porządne, zamknięte na kłódki - zapewnia Jan Lachowski, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Hrubieszowie, ale zaraz dodaje, że chyba jednak podwyższy ogrodzenie wokół ujęcia o jakiś metr, a całość zabezpieczy drutem kolczastym.
- Będę wnioskował o monitoring już na najbliższym posiedzeniu Rady Miasta - obiecuje burmistrz Dolecki. - Myślę, że w ciągu dwóch miesięcy sprawa zostanie załatwiona.