Pan Jeleń ma dość drwin kolegów. Pani Burak sprzykrzyły się docinki w pracy. Co robić? Trzeba udać się do urzędu stanu cywilnego z wnioskiem o zmianę nazwiska. Listy przychodzić będą nie do pana Jelenia, lecz Kowalskiego, a w kolejce do lekarza pielęgniarka wyczyta panią Nowak, a nie Burak.
Większość przypadków dotyczy kobiet po rozwodzie, które chcą wrócić do poprzedniego nazwiska. W innych sytuacjach chodzi zwykle o nazwiska, które zdaniem ich właścicieli są ośmieszające, jak np. Jeleń czy Burak, albo brzmią tak jak imię, np. Jan Zygmunt.
– Pamiętam młodego mężczyznę, który nie chciał nosić takiego samego nazwiska jak ojciec – wspomina Krzysztof Rusztyn, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Zamość, który do 1 maja ub.r. zajmował się rozpatrywaniem wniosków o zmianę imienia lub nazwiska. – Chciał się nazywać tak jak jego babcia, bo to ona, jak argumentował we wniosku, go wychowała a nie ojciec.
Urzędnicy dodają, że raczej niemożliwa jest zamiana nazwiska na historyczne, wsławione w polityce, literaturze czy kulturze. Chyba że wnioskodawca udokumentuje, że ktoś z dalszej rodziny nazywał się kiedyś Jagiełło, Piłsudski czy Mickiewicz.
Zdarzają się dużo ciekawsze powody. W Zamościu pamiętają przypadek, kiedy wydano pozytywną opinię osobie, która starała się o zmianę imienia i nazwiska, bo wizjoner jej powiedział, że obecne zupełnie do niej nie pasują. Ktoś inny miał w swoim nazwisku literę „r”, której nie potrafił wymówić. Przykładowa pani Rabarbarkiewicz otrzymała nazwisko, w którym nie było trudnej do wymówienia głoski.
O zmianę imienia występują np. osoby, które posługują się nim wyłącznie w dowodzie osobistym. Rodzina i przyjaciele wołają na nich od dziecka tak, jak mają na drugie imię. W hrubieszowskim USC o zmianę imienia starała się niedawno pani Bernardeta. Według niej w imieniu było o jedno „r” za dużo. Teraz nosi imię Bernadeta.