Trzeba było ponownego liczenia głosów, a potem losowania, żeby dowiedzieć się, kto ostatecznie został radnym.
Ale pełnomocnik wyborczy PSL zakwestionował ważność wyborów. Stwierdził, że Masztalewiczowi komisja bezpodstawnie uznała co najmniej dwa głosy za nieważne. Protestem wyborczym zajął się Sąd Okręgowy w Zamościu. I uznał, że niektóre decyzje komisji liczącej głosy nie były prawidłowe. M.in. według sądu, co najmniej jeden głos uznany przez liczących za nieważny powinien zostać zaliczony. Sąd unieważnił więc wybór Marii Kańczuły na radną i orzekł o "przeprowadzeniu ponownych wyborów, poczynając od ustalenia wyników głosowania”.
Burmistrz Zwierzyńca powołał nową komisję obwodową, która wczoraj punktualnie o godz. 9 przystąpiła do pracy. Wynik ponownego liczenia? - Remis - odpowiada Marian Czarniecki, przewodniczący komisji. - Maria Kańczuła i Mirosław Masztalewicz otrzymali po 75 głosów.
A więc jeden głos, uznany przez poprzednią komisję za nieważny, teraz zasilił konto kandydata ludowców. - W przypadku uzyskania przez kandydatów takiego samego wyniku, przeprowadza się losowanie - wyjaśnia Anna Chrzan, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Zamościu.
Szczęście uśmiechnęło się do dotychczasowej radnej. To kopertę z jej nazwiskiem wyciągnął wczoraj przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej. Nowa-stara radna będzie musiała jeszcze raz złożyć ślubowanie.
Pełnomocnik PSL nie zamierza zaskarżać tego rozstrzygnięcia. - Pani Kańczuła miała więcej szczęścia i niech tak zostanie, ale udowodniłem przynajmniej, że poprzednia komisja źle policzyła głosy - powiedział nam Jan Słomiany.