Niektórzy szli tylko do granic miasta, inni pierwszy odcinek do Szczebrzeszyna, ale w grupie pielgrzymów, którzy we wtorek rano ruszyli z Zamościa byli i tacy, którzy zamierzali pokonać na własnych nogach ponad 350 kilometrów, by 14 sierpnia „zameldować się" w Częstochowie.
– To moja 27. pielgrzymka. Na pierwszą poszedłem jako nastolatek. Starałem się żadnej nie opuszczać – mówi Arkadiusz Maryńczak z Dębiny koło Ulhówka, który na Jasną Górę ruszył z Zamościa.
Opowiada, że najważniejsza jak dotąd była dla niego pielgrzymka sprzed pandemii. – Miałem wtedy własną, wyjątkowo ważną dla mnie intencję, ale szedłem też dla rodziny. Wymodliłem wszystko co chciałem m.in. to, że mój brat doczekał się córeczki – cieszy się mężczyzna. Prosi, by życzyć mu wytrwałości, bo w długiej drodze do Częstochowy bywają momenty trudne.
Pani Renata z Sitańca Kolonii trzy razy przeszła pieszo do Częstochowy. Jej mąż pokonał tę trasę pięciokrotnie. Podczas jednej ze wspólnych pielgrzymek wzięli ślub. A we wtorek była na mszy w Katedrze Zamojskiej, bo odprowadzała na pielgrzymkę swoich synów. Dla obu nastolatków był to pierwszy raz.
– To młodszemu na tym bardzo zależało, a starszy idzie z nim, aby było raźniej. Jestem pewna, że podołają. Matka najświętsza na pewno ich poprowadzi – mówi z przekonaniem kobieta.
Dorota Grzegorczuk z Hrubieszowa ruszyła w drogę z 11-letnią córką Karoliną. Zamierzały pokonać tylko pierwszy odcinek, do Szczebrzeszyna. – W zeszłym roku pokonałyśmy trzy fragmenty, również razem – mówi dumna z córki mama. – Czasem bywało ciężko, ale dałyśmy radę – dodaje z uśmiechem nastolatka.
Taki sam odcinek zamierzały we wtorek pokonać 15-letnia Magdalena Miętkiewicz z Borowiny Sitanieckiej i 13-letnia Zuzanna Młynarska z Udrycz Woli. – Nasza koleżanka idzie aż do Częstochowy, więc chciałyśmy być z nią i odprowadzić chociaż kawałek – mówią dziewczynki. Zamierzają też po prostu sprawdzić, jak to jest na pielgrzymce. – I może w przyszłym roku zdecydujemy się już na całość – dodają.
– Będziecie iść i będą na was patrzeć ludzie. To nasze świadectwo, ta nasza wędrówka, ten widok pielgrzymów jest bardzo potrzebny światu i naszej katolickiej Polsce – mówił ks. Mariusz Leszczyński, biskup pomocniczy diecezji zamojsko-lubaczowskiej podczas mszy, która poprzedziła wymarsz pątników z Zamościa.
Także we wtorek na trasę do Częstochowy ruszyła również grupa tomaszowska i lubaczowska, a w czwartek mają do nich dołączyć biłgorajanie. W tym roku wierni z diecezji zamojsko-lubaczowskiej pielgrzymować mają na Jasną Górę pod hasłem „Idziemy w pokoju Chrystusa”.