
Na jednym z najruchliwszych skrzyżowań przestała działać sygnalizacja świetlna. Wszystko przez burzę, która w zeszłym tygodniu przeszła nad Zamościem.

- Żeby przejść na drugą stronę ulicy, trzeba się dobrze nagimnastykować - twierdzi Lech Połetek. - Jeżeli kierowca zauważy, że ma wolną drogę, nie zważa na pieszych, tylko rusza przed siebie często z piskiem opon. Strach stawiać nogę na pasach.
Zmotoryzowani też narzekają. - Najgorzej jest wykonać w godzinach szczytu skręt w lewo z drogi podporządkowanej - mówi Mariusz Nowosad. - Niektórzy kierowcy jadą na pamięć i wymuszają pierwszeństwo przejazdu.
Sygnalizacja na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego z Peowiaków i Sadową "padła” w nocy z czwartku na piątek. - Podczas burzy nastąpiło przepięcie. Uszkodzeniu uległ jeden z komputerów w szafie sterującej - informuje Anna Muszyńska, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich w Zamościu.
Dodaje, że najprawdopodobniej dziś wykonawca postara się usunąć awarię. Drogowcy nie poniosą kosztów naprawy, bo działająca od prawie dwóch lat sygnalizacja jest jeszcze na gwarancji. Przebudowa skrzyżowania kosztowała ponad 400 tys. zł. Jej głównym celem było zamontowanie sygnalizatorów na wysięgnikach, dzięki którym łatwiej jest kierować ruchem.
Kierowcy najeżdżają na pętle indukcyjne, wzbudzając zielony sygnał. Wykonano też azyle dla pieszych. To wysepki, na których oczekuje się na zmianę świateł. Do czasu usunięcia awarii kierowcy muszą zwracać uwagę na znaki pionowe. Drogę z pierwszeństwem przejazdu stanowią ulice Sadowa i Peowiaków. Musimy o tym pamiętać, wjeżdżając na skrzyżowanie z obu stron z ulicy Piłsudskiego.
Kierowcy na razie jeżdżą ostrożnie. Chwali ich policja. - Odkąd sygnalizacja uległa uszkodzeniu, nie odnotowaliśmy na skrzyżowaniu ani jednego wypadku czy kolizji - mówi nadkom. Joanna Kopeć, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. - Przejazd odbywa się płynnie, ale cały czas apelujemy jednak o rozwagę.
W godzinach szczytu na skrzyżowaniu zobaczyć można funkcjonariusza, który sprawnie kieruje ruchem.