Pracownicy prosektorium wydali przez pomyłkę niewłaściwe ciało. Na szczęście błąd szybko udało się poprawić.
– Wysłałem moich pracowników do prosektorium i przywieźli ciało. Kiedy wszedłem do chłodni, zobaczyłem, że znam tę osobę, ale to nie to ciało, które prosektorium miało wydać. Nie było przy nim identyfikatora – mówi Marian Surma, właściciel firmy zajmującej się usługami pogrzebowymi. – Przyjechał syn zmarłego. Potwierdził, że to nie jego ojciec. Jak twierdzi, to nie pierwszy taki przypadek. – Dwa, trzy lata temu też się to zdarzyło – mówi Surma. – Proszę sobie wyobrazić, co by się stało, gdybyśmy nie zauważyli błędu. Czasami jedziemy chować zmarłego od razu, czasami przewozimy ciało do spopielenia. To niedopuszczalne.
Szpital w Biłgoraju prowadzi spółka Arion Szpitale, ale samo prosektorium prowadzi inna firma pogrzebowa. Skontaktowaliśmy się z jej właścicielem. – Pomyłka nastąpiła. Ale nie tylko moi pracownicy, ale i pracownicy tamtej firmy nie sprawdzili, czy to właściwe ciało, zanim je zabrali. Moja pracownica po chwili zauważyła błąd, z płaczem mnie o tym poinformowała i zadzwoniła do właściciela tamtego zakładu. Wyjaśniliśmy sprawę, sam pojechałem przeprosić rodzinę – twierdzi przedsiębiorca.
– Szpital ma podpisaną umowę z firmą prowadzącą prosektorium. Z naszej strony wszystko odbyło się należycie. Przekazaliśmy właściwe ciało, prawidłowo opisane – mówi Piotr Łukaszczyk, kierownik działu marketingu spółki Arion Szpitale.