Przeprosin na pierwszej stronie lokalnego tygodnika i przekazania 1000 zł na cele społeczne domaga się zamojski radny Dariusz Zagdański od radnego Marka Walewandra. Zapowiada, że jeśli te żądania nie zostaną spełnione, sprawę skieruje do sądu. O co chodzi? O pieniądze i słowa.
Zaczęło się pod koniec zeszłego roku, gdy na jednej z sesji Zagdański wyraził wątpliwość czy Walewandrowi należała się dieta za udział w jeszcze wcześniejszych obradach, które opuścił kilkadziesiąt minut po rozpoczęciu.
Pisemne wyjaśnienie tej sytuacji radny otrzymał, ale nie dał za wygraną. Do tematu wrócił na sesji w styczniu. Pytał, czy wydział finansowy w ogóle zwracał się do Walewandra o zwrot diety, a jego samego dopytywał, czy zrobi to być może z własnej woli.
Zainteresowanemu puściły nerwy. I w imieniu własnym oraz, jak stwierdził, mieszkańców dopytał o okoliczności, w jakich PGE Obrót rozwiązała umowę z Zagdańskim oraz o odszkodowanie, jakie w związku z tą sytuacją mu wypłacono.
– Ile pan wziął pieniędzy i co pan z tymi pieniędzmi zrobił? Czy pan te pieniądze zwróci podatnikom? Jakby pan był uprzejmy, żeby radni i mieszkańcy usłyszeli, jaką pokaźną kwotę pan przytulił i w jaki sposób odszedł pan z firmy PGE Obrót, a wiem, że odszedł pan z hukiem – mówił w styczniu poirytowany Walewander.
To było pomówienie?
Odpowiedzi doczekał się miesiąc później, w ostatni poniedziałek, na kolejnej sesji. Chyba nie takiej się spodziewał. W punkcie przewidzianym na wolne wnioski Zagdański odczytał treść „wezwania do zaprzestania naruszeń dóbr osobistych”, jakie jego pełnomocnik wysłał do Walewandra. W piśmie padło stwierdzenie, że słowa ze styczniowej sesji były pomówieniem i miały na celu poniżenie Zagdańskiego w opinii publicznej oraz mogły się przyczynić do utraty zaufania do niego.
Dlatego adwokat, w imieniu swojego klienta, zażądał publikacji przeprosin w lokalnej prasie oraz wpłaty 1000 zł na rzecz Hospicjum Santa Galla w Łabuńkach pod Zamościem. Walewandrowi dano na to 30 dni.
– Oczekuję na pańskie działania. Jeśli tych działań pan nie podejmie, spotkamy się na drodze postępowania sądowego – skwitował w poniedziałek Dariusz Zagdański.
Czy radny Walewander zamierza te oczekiwania spełnić? Na razie decyzji nie podjął, konsultuje ją z własnym prawnikiem. – Na tej sesji jesienią, która tak interesuje pana Zagdańskiego byłem. Musiałem ją opuścić z ważnych powodów osobostych, o których nie chcę publicznie mówić. Nie wiem czy go przeproszę, ale uważam, że gdyby miało do tego dojść, to radny Zagdański najpierw powinien przeprosić mnie za słowa, które wypowiadał i za to, co mi zarzucał – ucina Walewander.
Nie po drodze mu z partyjnymi kolegami
Co ciekawe, obaj panowie weszli do RM Zamość startując z list Prawa i Sprawiedliwości. Zagdański był nawet jakiś czas wiceprzewodniczącym, ale po wniosku radnych opozycji, ale popartym w tajnym głosowaniu również przez kogoś z klubowych kolegów, tę funkcję stracił. Już wtedy zaczęło między nim a klubem iskrzyć.
Konflikt zaognił się jeszcze bardziej, gdy na sesji w grudniu 2022 roku Zagdański odczytał swoje pismo adresowane do prokuratury, w którym informował o możliwości popełnienia przestępstwa przez przewodniczącego RM Piotra Błażewicza przy okazji tygodniowej wycieczki na Kretę. Wybrali się na nią, samolotem z Rzeszowa pracownicy magistratu.
>>> Radny PiS kontra radny PiS. Wycieczka na Kretę, śledztwo i pozew <<<
– Wycieczka prawdopodobnie była finansowana z pracowniczego funduszu świadczeń socjalnych i nie byłoby w tym nic dziwnego, bo pracownicy urzędu miasta, pomimo kłopotów finansowych, mają prawo do korzystania z tego typu wycieczek i świadczeń, ale w wycieczce uczestniczył Piotr Błażewicz, który nie jest pracownikiem urzędu miasta i nie ma prawa korzystać ze wsparcia zakładowego funduszu świadczeń socjalnych – uzasadniał Zagdański.
Swoją kategoryczną dezaprobatę dla tego wystąpienia i sposobu działania partyjnego kolegi radni PiS wyrazili, wykluczając Zagdańskiego z klubu.
Prokuratura sprawę badała i postępowanie umorzyła, nie dopatrując się popełnienia przestępstwa. Natomiast Błażewicz pozwał Zagdańskiego o zniesławienie. Proces toczy się przed sądem w Chełmie. Do porozumienia między niedawnymi partyjnymi kolegami nie doszło. Kolejna rozprawa w marcu.
Tymczasem w ostatnich wyborach parlamentarnych Dariusz Zagdański ubiegał się mandat senatora jako bezpartyjny już kandydat Konfedreacji. Przegrał z Jerzym Chróścikowskim z PiS. Ostatnio zaś zarejestrował własny komitet wyborczy. Z którego najprawdopodobniej będzie się ubiegał o głosy wyborców jako kandydat na prezydenta Zamościa.