Konstrukcja pod przyszły internat dla sportowców stoi już ponad 20 lat. Władze Hrubieszowa nie mogą się zdecydować, czy dokończyć budowlę czy ją rozebrać
i postawić nowy mniejszy budynek.
Chodzi o internat dla sportowców, który miał powstać przy hali sportowej Hrubieszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Trzykondygnacyjny budynek przy ul. Ciesielczuka zaprojektowano w 1980 roku. Obiekt miał mieć ponad 1100 mkw. powierzchni użytkowej. Ale skończyło się na wybudowaniu konstrukcji stalowej, która ostatni raz była zabezpieczana antykorozyjnie w latach 90.
Obecnie, by dokończyć budowę internatu, trzeba by dokładnie oczyścić i pomalować konstrukcję. Następnie dostosować ściany i stropy do wytrzymałości skorodowanych elementów. Konieczne byłoby także wykonanie dokumentacji przeciwpożarowej, geodezyjnej, geologicznej.
Na to wszystko potrzeba ponad 530 tys. złotych, a łączne koszty budowy obiektu przekroczyłyby 4,7 mln złotych.
To sporo, dlatego samorząd szuka alternatywy. W grę wchodzi całkowite rozebranie stalowej konstrukcji, wykonanie nowej dokumentacji i wybudowanie mniejszego internatu.
– Sportowcom wystarczyłby obiekt dwa razy mniejszy, gdyż część pomieszczeń, jaka miała się w nim pierwotnie znaleźć, jest już w hali – podnosi Dolecki. Chodzi m.in. o węzeł cieplny, szatnie, sanitariaty czy pokój sędziów.
Zdaniem władz, wybudowanie od podstaw obiektu o dwóch kondygnacjach w mniejszym stopniu obciążyłoby budżet miasta. Kosztowałoby około 2 mln złotych.
– I to jest najlepsze rozwiązanie – uważa jeden z mieszkańców Hrubieszowa.
Ale nie każdy podziela taką opinię.
– W tym internacie miało też być zaplecze hotelowo-gastronomiczne – przypomina były radny Zygmunt Paluch. – Myślę, że dużo zespołów mogłoby korzystać z obiektu, bo ciężarowcom czy piłkarzom potrzebne są warunki do treningu, wyżywienie i nocleg. Z czasem internat zacząłby przynosić zyski.
Do sprawy wrócimy.