Zamiast ją przyorywać lub palić, rolnicy zarabiają na słomie. Do garnka mają też co włożyć osoby, które znalazły pracę w brykieciarni.
Słoma brykietowana jest na terenie byłego Przedsiębiorstwa Budownictwa Rolniczego przy ul. Kolejowej. - Zatrudnienie znalazło 16 osób - mówi Wojciech Ciesielczuk, kierownik zakładu. - Pracują na trzy zmiany. Zakontraktowaliśmy 9 tys. ton słomy.
Za tonę sprasowanego i dostarczonego do brykieciarni surowca gospodarz dostaje 50 zł. - Nie są to wielkie pieniądze, bo dojazd kosztuje, ale lepiej sprzedać niż spalić - mówi Andrzej Bojarczuk z Hrubieszowa, który sprzedał do tej pory ponad 50 ton słomy pszennej, jęczmiennej oraz grochowin w belach.
Zbigniew Łuj z Kosmowa oddał do brykieciarni dwa razy więcej słomy. Otrzymał około 5 tys. zł. - Zainwestowałem w sprzęt, bo kupiłem ciągnik i dwie prasy - opowiada gospodarz. - Słomy nie można w nieskończoność przyorywać, bo ziemia co roku jej nie przerobi.
Ale na razie brykiet wędruje z Hrubieszowa do Połańca, bo na potrzeby tamtejszej elektrowni powstała linia technologiczna. - Biomasa jest ważna dla przemysłu energetycznego - mówił nam niedawno Andrzej Śmietanko, b. minister rolnictwa, a obecnie pełnomocnik prezesa zarządu Pol-Mot Holding SA ds. energii odnawialnej. - Zielona energia to nie tylko wiatr, woda, drewno czy rośliny energetyczne. To także słoma. Szacujemy, że w kraju jej nadmiar wynosi rocznie około 10-15 mln ton.
W powiecie hrubieszowskim ma ruszyć w tym roku kolejny zakład - w Mirczu. Podobna inwestycja planowana jest też w powiecie tomaszowskim.
Wczoraj wieczorem odbyło się oficjalne otwarcie brykieciarni przy ul. Kolejowej. Do Hrubieszowa mieli przyjechać Andrzej Zarajczyk, prezes zarządu Pol-Mot Holding SA, Henryk Goryszewski, były wicepremier w rządzie Hanny Suchockiej, oraz szef firmy "Prefmasz” z Iwanofrankowska na Ukrainie.