Jedna z krakowskich firm przymierza się do budowy farmy wiatrowej w okolicach Frampola. Przeciwko inwestycji protestują rolnicy. Urzędnicy przekonują, że budowa to… nic pewnego.
O tym, że obok Teodorówki Kolonii, Teodorówki oraz Radzięcina powstanie farma wiatrowa, mówi się od wiosny. Rolnicy nie są z tego zadowoleni. Poszperali w Internecie i znaleźli kilka powodów.
– Wiatraki wywołują szkodliwe dla zdrowia infradźwięki, zabijają chronione ptaki, machające skrzydła powodują też wysuszenie gleb – wylicza Sędzin. – Nawet pszczoły omijają okolice, gdzie się one znajdują. Nie będą mogły zapylać kwiatów i drzew. To nie jest dla nikogo dobre.
Gospodarze zapewniają, że samochody z krakowską rejestracją (wiatraki ma podobno budować spółka z Krakowa) krążą po okolicy od kilku miesięcy. Wysiadają z nich ludzie, coś mierzą, liczą, przekonują…
– Podobno tylko koło naszej wsi chcą postawić od 6 do 8 wiatraków – tłumaczy Sędzin. – Z niektórymi właścicielami gruntów zawarto już ponoć wstępne umowy. Ale nie wiadomo nic na pewno. – Jeśli ktoś złapie okazję na taki zarobek, milczy jak grób – dodaje jeden, z sąsiadów Sędzina.
Większość rolników woli dmuchać na zimne. Zebrali ok. 160 podpisów od przeciwników wiatrowej farmy. Protest zanieśli do magistratu.
Nie wszyscy są tak zdeterminowani. – Naprzeciwko mojego okna, na górce, postawiono niedawno wysoką wieżę, a na niej zaczepione zostały jakieś wiatraczki – mówi Zbigniew Nawrocki z pobliskiego Radzięcina. – To chyba jakaś stacja pomiarowa… Czy powstanie tam farma wiatrowa? Nie wiem. Jednak to wszystko nie wygląda groźnie.
Czy mieszkańcy gminy Frampol mają się czego bać? Józef Rudy, sekretarz UM, zapewnia, że nie.
– Rzeczywiście firma z Krakowa przymierza się do takiej inwestycji. Jednak to dopiero przymiarki – tłumaczy. – Oni muszą mieć wcześniej m.in. odpowiednie pozwolenia. Na razie ich nie mają. Nie ma też właściwego planu zagospodarowania przestrzennego pod taką inwestycję. Bez wątpienia nic nie będzie też robione na siłę, wbrew mieszkańcom gminy. Nie ma powodu do obaw.
Sprawa będzie dyskutowana m.in. na najbliższej sesji Rady Miejskiej we Frampolu. Odbędzie się ona 29 stycznia.
Kraina dobrych wiatrów
Wiatraki na Zamojszczyźnie zaczną wyrastać jak grzyby po deszczu. Dwadzieścia potężnych maszyn stanie na polach wokół Szczebrzeszyna. Każdy będzie miał ponad 100 metrów wysokości i kilkanaście metrów u podstawy. Koszt urządzenia to 2,5 do 3 mln euro. Taka maszyna może wyprodukować energię elektryczną o maksymalnej mocy 2 MW na godzinę i zaopatrzyć w prąd ok. 300 gospodarstw.
Rolnik na którego gruntach stanie taki wiatrak, może otrzymać rocznie co najmniej 6 tys. euro, a cała gmina może liczyć na 4 mln zł podatku. Szczebrzeszyńskie wiatraki zamierza budować spółka "Wiatrowiec-Energia”. Firma "Eviva” SA z Gliwic chce natomiast postawić kilkadziesiąt podobnych wiatraków (do 50) w gminie Turobin. Staną prawdopodobnie na terenie miejscowości Zagrody, Gródki Pierwsze i Drugie oraz w Kondratowie.