Bezduszne wybicie siedemdziesięciu chronionych gołębi zarzucają ornitolodzy władzom Zamościa. Uśmiercone ptaki zostały zjedzone przez egzotyczne zwierzęta z miejscowego zoo. Obrońcy praw zwierząt domagają się ukarania winnych barbarzyństwa.
Ale ornitolodzy są innego zdania. Ptaki zostały uśmiercone i przekazane do zamojskiego zoo. Tam, jako karma, zniknęły w żołądkach egzotycznych zwierząt.
– To ewidentne złamanie Ustawy o ochronie zwierząt – nie ma wątpliwości Wojciech Muza z Zarządu Głównego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. – Decyzji o uśmierceniu zwierząt nie może podjąć nikt z Urzędu Miasta. Może to zrobić jedynie powiatowy lekarz weterynarii.
Ale ten, jak twierdzi, nic o tym nie wiedział. – Nie wiem, kto podjął taką decyzję i nie będę jej komentował. Tak czy inaczej inspekcja weterynaryjna nic do tej sprawy nie ma – stwierdził Przemysław Pogudź, powiatowy lekarz weterynarii w Zamościu. – Pewne jest natomiast, że gołębie, które opanowały zamojską Starówkę, ale także inne rejony miasta, nie są ptakami chronionymi. To po prostu zdziczała forma gołębia domowego, który wymknął się spod kontroli hodowców.
– Bzdura – ripostuje Przemysław Stachyra, ornitolog z Roztoczańskiego Parku Narodowego. – To miejska forma gołębia skalnego, tzw. gołąb miejski. Podlega on całkowitej ochronie. Konsultowałem się w tej sprawie ze specjalistą, który zajmuje się gołębiami w Warszawie. Jest zszokowany tym, co się stało w Zamościu. To przestępstwo.
Skąd w ogóle wziął się pomysł, żeby pozbyć się ptaków? – Od lat na każdej sesji, na każdej komisji, na każdym zebraniu mieszkańców mówiono nam, żeby zrobić z tymi gołębiami porządek. No to zrobiliśmy – ucina Kozak. – To był zwyczajny odłów sanitarny.
Ale prof. Teresa Liszcz, była senator i promotor Ustawy o ochronie zwierząt, mówi co innego. – Możliwość eutanazji dopuszczalna jest tylko wtedy, gdy zwierzęta zagrażają bezpieczeństwu ludzi albo gdy cierpią – tłumaczy. – W tym wypadku nie było żadnej z tych okoliczności. Uśmiercenie zamojskich gołębi to ewidentne przestępstwo.
– Powiatowy lekarz weterynarii powinien w trybie natychmiastowym zawiadomić organy ścigania – zaznacza Muza. – Urzędnikowi, który podjął tę decyzję grozi od roku do dwóch lat więzienia.