Biła, głodziła i wypędzała z domu. Gdy sprawa wyszła na jaw, jej adoptowane dzieci trafiły do pogotowia opiekuńczego. Nie zagrzały tam długo miejsca. Sąd pozwolił im wrócić na łono rodziny.
53-letniej Stefanii S. i jej mężowi sąd ograniczył władzę rodzicielską i zobowiązał ich do udziału w terapii rodzinnej. Sześć lat temu bezdzietne małżeństwo spod Hrubieszowa zdecydowało na zaadoptowanie dwóch chłopców w wieku 4 i 7 lat.
Pierwsze niepokojące sygnały pojawiły się dwa lata później, gdy starszy złamał w szkole rękę. Lekarz zauważył na pośladkach pręgi, ale organy ścigania nie znalazły dowodów na to, że dziecko było bite.
Ale w lipcu z ich znalezieniem nie było problemów. Stróże porządku otrzymali zgłoszenie, że Stefania S. może znęcać się nad dziećmi. – Udaliśmy się na miejsce wraz z kuratorem – informuje Justyna Popek, rzecznik prasowy hrubieszowskiej policji.
Chłopcy byli posiniaczeni. Zeznali, że ojciec jest w porządku, za to matka ich źle traktuje: bije, głodzi, wygania z domu i zmusza do wykonywania ciężkich prac polowych.
– Nie chcemy tu mieszkać – płakali. Dlatego ostatecznie umieszczono ich w zamojskim pogotowiu opiekuńczym.
Podczas dochodzenia ustalono, że kobieta biła starszego syna m.in. pasem i metalowym prętem, a młodszy, choć faworyzowany, dostał od niej widłami po plecach. Wyzywała ich z byle powodu i nie pozwalała bawić się z rówieśnikami. Potwierdzili to sąsiedzi.
Stefanii S. postawiono zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania się nad synami. Grozi za to do 5 lat więzienia. Podejrzana częściowo przyznała się do winy. Zeznała, że czasami biła zwłaszcza starszego syna, bo jej się nie słuchał, ale zaprzeczyła, że zmuszała chłopców do ciężkiej pracy. Dobrowolnie chce poddać się karze roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Akt oskarżenia powinien niebawem trafić do sądu.
Chłopcy już trafili do domu, w którym brakuje ciepła.
– A może lepszym rozwiązaniem byłoby umieszczenie ich, przynajmniej na czas terapii matki, w rodzinie zastępczej? – zastanawia się Anna Rechulicz, kierownik Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Tomaszowie Lubelskim.