Ponad 2 promile alkoholu miał w organizmie 49-letni kierowca karetki pogotowia, który w czwartek wieczorem udał się wraz z załogą do chorego. Grozi mu do 2 lat więzienia i dyscyplinarne zwolnienie z pracy.
– Udali się na miejsce i zauważyli karetkę stojącą we wjeździe na jedną z posesji z kierowcą wewnątrz – informuje Ireneusz Stromidło, rzecznik prasowy tomaszowskiej policji.
Za kierownicą siedział 49-letni Zbigniew M. Policjanci sprawdzili jego stan trzeźwości. Pierwsze badanie wykazało 1,9 promila, natomiast drugie już 2,32 promila alkoholu.
Mundurowi zatrzymali kierowcy prawo jazdy, pobrano też krew do badań. Na prośbę kierownika tomaszowskiej stacji pogotowia ratunkowego sprawdzono także stan trzeźwości pozostałej załogi karetki. Zarówno lekarz, jak i sanitariusz, którzy udzielali pomocy choremu, byli trzeźwi.
– Skontrolowano też stan trzeźwości pozostałych zespołów na dyżurze oraz dyspozytorki – dopowiada Andrzej Kaczor, dyrektor szpitala w Tomaszowie Lubelskim. – Wszyscy byli trzeźwi.
Zbigniew M., który rozpoczął dyżur o godz. 20, prawdopodobnie nie pił alkoholu w pracy. Tego dnia był to jego pierwszy wyjazd do chorego.
– Nikt z nim nie rozmawiał, bo po przyjściu do pracy udał się do swojego pokoju, gdzie oczekiwał na dyspozycje – mówi dyrektor, który za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych ma dyscyplinarne zwolnić pracującego od 20 lat kierowcę.
Zbigniew M. odpowie za swój czyn przed sądem. Za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości grozi mu do dwóch lat więzienia. Lekarza i sanitariusza przywiózł do Tomaszowa Lubelskiego inny kierowca.