Zamknięta poczekalnia, brak toalet, zardzewiałe tablice - tak wygląda stacja kolejowa w Brodach Małych, z której jeżdżą mieszkańcy Szczebrzeszyna. Nie ma nawet kas biletowych.
Przez tę stację, która mieści się w Brodach Małych, przejeżdża każdego dnia kilka dalekobieżnych pociągów pasażerskich, m.in. do Krakowa, Warszawy, Wrocławia, Rzeszowa czy Lublina.
- Zdarza się, że turyści wyjeżdżając z tego dworca, robią zdjęcia zardzewiałych tablic i poczekalni. Śmieją się z nas. To marna reklama Szczebrzeszyna - ubolewa mężczyzna. Dodaje, że mieszkańcy mają dość takiej sytuacji.
Jolanta Zakrzewska ze Szczebrzeszyna często jeździ z dworca w Brodach Małych m.in. do Krakowa. Również wstydzi się warunków, jakie tam panują.
- Nie ma kasy biletowej, więc bilet musiałam ostatnio kupować… w Zamościu, który jest oddalony o ok. 20 km - narzeka Jolanta Zakrzewska. - Z tego dworca korzysta wiele osób, a tam nie ma nawet gdzie usiąść, bo ławki są zniszczone. Ludzie muszą czekać na pociąg w swoich autach, które stawiają obok stacji.
Czy kolej ma plany przebudowy tego dworca? - Zbadałam sprawę. Budynek dworca był otwarty do ubiegłego roku - mówi Małgorzata Kwiatkowska, rzecznik PKP Polskie Linie Kolejowe w Lublinie. - Nie wiem, dlaczego został zamknięty. My zajmujemy się jedynie liniami, po których jeżdżą pociągi. Ten budynek nie jest naszą własnością.
Administruje nim lubelski oddział Gospodarowania Nieruchomościami PKP SA. - Sanitariaty na tym dworcu zostały rozebrane w 2004 roku - tłumaczy Marcin Cichosz, zastępca dyrektora tej instytucji ds. technicznych. - Rok temu pracowała w poczekalni kasjerka, ale jej stanowisko zostało zlikwidowane, bo sami przewoźnicy z tego zrezygnowali.
Podkreśla, że kolej nie ma planów ponownego otwarcia poczekalni. - Naszym zdaniem, zostałaby zdemolowana, a nie chcemy ryzykować. Ale jeśli któryś z kolejowych przewoźników byłby tym zainteresowany moglibyśmy postawić tam jakąś wiatę. Na razie jednak takich sygnałów nie mamy - mówi dyrektor Cichosz.