Nie mają prądu i wody. O ogrzewaniu nawet już nie myślą. Mieszkańcy baraku przy ul. Prostej w Zamościu, nadal szumnie zwanego hotelem Delii żyją w koszmarnych warunkach. Są zrozpaczeni.
Kiciński mieszka samotnie przy Prostej od 10 lat, gdy spłonął jego dom przy ul. św. Piątka. Utrzymuje się z zasiłku. - Ogrzewamy barak butlami gazowymi, a pokoje oświetlamy świecami - tłumaczy. - Przy budynku nie ma ujęcia wody. Nie możemy korzystać z łazienek i ubikacji. Gdyby chociaż podstawiano nam czasem beczkowóz z wodą, byłoby trochę znośniej. Pisaliśmy w tej sprawie m.in. do zarządu Delii, sanepidu i zamojskiego magistratu. Bez skutku.
W tzw. hotelu przy Prostej mieszka osiem osób. Barak stoi na tyłach Delii. Został sklecony z dykty i azbestu w latach 70. Dawniej pełnił rolę hotelu robotniczego. W 2003 r. ówczesny prezes spółki oznajmił setce lokatorów, że muszą się wyprowadzić. Podnieśli larum. Szwalnia poszła na kompromis i nakazała wyprowadzić się mieszkańcom jednego baraku. Drugi oddano w dzierżawę. - To był wybieg - złości się 49-letni lokator. - Umowę dzierżawcy wypowiedziano. W lutym 2006 r. odcięto nam prąd i wodę. Większość lokatorów się wtedy wyniosła.
Jan Stasiak, szef zamojskiego sanepidu, wysłał w marcu pismo do zarządu Delii. Pisał w nim m.in., że "pozbawienie mieszkańców podstawowych wygód sanitarnych może być przyczyną wystąpienia chorób zakaźnych”. Żądał też wskazania przez spółkę zastępczych punktów poboru wody. - Zarząd Delii odpisał nam, że budynek jest w złym stanie technicznym, a mieszkańcy się wyprowadzają - mówi Ewa Andrzejewska z zamojskiego sanepidu. - Nie wskazano punktów poboru wody pitnej dla lokatorów. Na tym sprawa stanęła. Od tamtego czasu nie mieliśmy sygnałów, że tam nadal są ludzie. Będziemy w tej sprawie interweniować.
Halina Rycak, szef Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zamościu zapewnia, że nic nie wie o fatalnych warunkach sanitarnych w hotelowym baraku. - Pomożemy tym ludziom - zapewnia. Co na to Delia? Nie wiadomo. Andrzej Kwiatkowski, były prezes, a obecnie likwidator tej spółki w stanie upadłości był dla nas jak zwykle nieuchwytny.