Okazuje się, że żadne auto nie jest w stanie spełnić wymagań zamojskiego magistratu.
- Jedyna oferta została odrzucona, bo nie spełniała wymaganych parametrów technicznych, warunków gwarancji oraz serwisu - wyjaśnia Karol Garbula, rzecznik prezydenta Zamościa. - Przetarg zostanie ogłoszony ponownie, ale wymagania zostaną zmienione. Stanie się to już niebawem. Będzie to zrobione w taki sposób, aby możliwa była większa liczba oferentów. O sprawie pisaliśmy kilka tygodni temu.
Zamojscy urzędnicy dysponują już wprawdzie 3-letnim seatem alhambrą i 5-letnią skodą superb w wersji komfort, ale im to nie wystarcza. Dlatego ogłosili przetarg na nowiutką limuzynę. Wymagania ogłoszono na stronie internetowej UM. Były zaskakujące. Auto miało być czterodrzwiowym sedanem o minimalnej pojemności silnika 1,9 litra z turbodoładowaniem. Powinno być dłuższe niż 4600 mm, jego szerokość bez lusterek zewnętrznych musiała sięgać co najmniej 1800 mm, a wysokość 1440 mm. Domagano się też 6 poduszek powietrznych, reflektorów ksenonowych, lakieru metalic w kolorze czarna perła, instalacji mp 3 z minimum 6 głośnikami oraz m.in. czujników parkowania. Serwis powinien się znajdować nie dalej niż 15 km od Ratusza i być czynny od poniedziałku do piątku w godz. 8-18, a w soboty 8-14.
- Takie wymogi spełnia tylko skoda superb i honda acord - denerwował się tuż po ogłoszeniu przetargu Wojciech Lachawiec z salonu renaulta. - Ta ostatnia firma nie ma jednak u nas serwisu… Wątpliwości budzą te ż inne wymagania. Dlaczego wóz musi mieć 1440 mm wysokości? U nas taka jest tylko laguna, ale auto nie jest sedanem.
Nic dziwnego, że zainteresowanie takim przetargiem było mizerne. Ofertę złożyła tylko lubelska spółka CRH Żagiel. Okazało się, że proponowana przez nią skoda superb także się "nie kwalifikuje”.
- Wokół sprawy zrobił się szum, bo te wymogi były absurdalne - mówi pracownik jednego z zamojskich salonów samochodowych. - Trudno powiedzieć, co urzędnicy chcieli osiągnąć… Jednak gdy nowy, rozsądny przetarg będzie ogłoszony, chętnych do sprzedaży aut nie zbraknie.
Zamojscy urzędnicy nie mają sobie jednak nic do zarzucenia. - Żaden z dealerów przetargu nie oprotestował, a istniała przecież taka możliwość - tłumaczy Garbula.
- Dlatego takie zarzuty są bezpodstawne. Jednak zrezygnujemy m.in. z wymaganej odległości 15 km dla serwisu.