Czy cebularze mogą stać się symbolem Zamościa? Niewykluczone, że tak będzie.
- Poszukujemy obszarów wzajemnej współpracy i chcemy się wspólnie promować - tłumaczy Bogusław Juzwa, biznesmen i prezes zamojskiego Stowarzyszenia Gospodarczego "Profit Club”. - Staramy się też o wsparcie magistratu. Wstępne rozmowy z władzami Zamościa właśnie się odbyły. Pomysł się spodobał! Jednak klaster to tylko jedna z naszych koncepcji.
"Profit Club” skupia ok. 50 zamojskich przedsiębiorców. Organizują m.in. biznesowe szkolenia, wspierają się wzajemnie, a ostatnio realizują także specjalny program promocyjny (ich klienci dostają karty rabatowe, które mogą realizować w "Profit Clubie”). Chcą jednak rozszerzyć działalność. Zapału im nie brakuje.
Planują stworzenie jednego lub kilku klastrów. Takie twory od dawna funkcjonują w zachodniej Europie. To grupy firm i instytucji działające w pokrewnych sektorach, które reklamują swój sztandarowy produkt (np. szampan z Szampanii). Wspólnie łatwiej im np. wdrażać nowe technologie, poszukiwać rynków zbytu, organizować targi itd. W Polsce programy, promujące klastry, wdrażane są od ponad roku.
Szkolenia "clusteringowe” finansowane ze środków UE organizuje Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości oraz firmy konsultingowe i badawcze. Powstało już nawet kilka klastrów m.in. Kotły Pleszewskie oraz Pomidor Sandomierski. Doskonale radzą sobie na rynku.
- Mamy nadzieję, że u nas będzie podobnie - mówi Juzwa. - Ale nie wiemy jeszcze wokół jakiego zamojskiego produktu skupi się nasz klaster. Na spotkaniu z władzami miasta wytypowaliśmy na razie cebularz. Rozmowy w tej sprawie trwają. Powołaliśmy z urzędnikami specjalny zespół roboczy. - Pomysł jest bardzo cenny - zapewnia Karol Garbula, rzecznik prezydenta Zamościa. - Zrobimy wszystko, co się da, aby im pomóc. Taki klaster to naprawdę świetna forma promocji miasta.
Mieszkańcy Zamościa są jednak dumni nie tylko z cebularzy. - Nie mamy takich produktów jak np. oscypek czy piernik toruński, ale nalewki produkowane... pokątnie przez miejscowych nie mają sobie równych - zapala się jeden z zamojskich nauczycieli. - Szczególnie dobra jest żurawinowa, piołunowa i orzechowa. Przed świętami ludzie robią też po garażach znakomite wędliny. Można taką kiełbasę nazwać hetmańską, produkcję ucywilizować i pomysł na klaster gotowy!