Zaatakował pracownika stacji paliw młotkiem i nożem, bo potrzebował pieniędzy na spłatę długów. Wczoraj Sąd Okręgowy w Zamościu skazał byłego strażnika hrubieszowskiego więzienia za usiłowanie zabójstwa i rozboju. Skazany musi wypłacić swej ofierze 45 tys. złotych zadośćuczynienia.
25-letni Przemysław P. przez półtora roku pracował w hrubieszowskim więzieniu. – Był w okresie służby przygotowawczej – mówi Janusz Krotkiewicz, wicedyrektor Zakładu Karnego w Hrubieszowie. – Zdyscyplinowany, sumienny.
Jak się później okazało poza pracą interesował się grami hazardowymi. Pieniądze przegrywał na automatach. To m.in. dlatego wpadł w długi.
W nocy z 10 na 11 października 2008 r. 25-latek pojawił się na stacji paliw przy ul. Piłsudskiego w Hrubieszowie, by wymienić bilon. Znał pracowników, bo sam kiedyś pracował na tej stacji. Próbował także pożyczyć 4 tys. złotych, ale mu odmówiono.
Odjechał, jednak wkrótce wrócił. Wywabił Artura K. na zewnątrz, a następnie uderzył młotkiem w tył głowy. Ofiara upadła na ziemię, a sprawca dalej okładał ją po całym ciele młotkiem. Następnie ugodził kilkakrotnie nożem w okolicę klatki piersiowej i głowy. Usiłował podciąć gardło, ale napadnięty zdołał się cudem obronić i uciec.
Policję powiadomiła przestraszona pracownica stacji, która zabarykadowała się w budynku. Artur K. w ciężkim stanie trafił do szpitala. Miał uszkodzone kości czaszki, liczne rany na całym ciele oraz roztrzaskany palec u ręki. Przeżył dzięki szybko przeprowadzonej operacji.
W powództwie cywilnym domagał się od oprawcy 150 tys. złotych zadośćuczynienia, ale sąd zgodził się na 45 tys. złotych.
Bandyta uciekł bez pieniędzy, ale wkrótce wrócił na miejsce zdarzenia z żoną. Tam zatrzymali go mundurowi. Po usłyszeniu zarzutów napisał raport o zwolnienie ze służby w wiezieniu i natychmiast został z niej zwolniony.
W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił, że motyw rabunkowy związany był z trudną sytuacja materialną oskarżonego. Przemysława P. zgubiły skłonności do gier hazardowych. Badania wykluczyły jednak, żeby był od nich uzależniony.
– Na pewno nie był to hazard patologiczny – powiedział sędzia Szyszka.
Wyrok nie jest prawomocny.