XVIII-wieczny pałac Klemensów w Michalowie wraz z przyległym parkiem nie wróci na razie do rodziny Zamoyskich. Spadkobiercy poprzednich właścicieli mogą się jednak odwołać do sądu.
- Od decyzji ministerstwa można się odwołać. Jeśli spadkobiercy zdecydują się na to, spór będzie rozstrzygany w sądzie - mówi Marcin Bielesz, rzecznik wojewody lubelskiego. - O tym, czy będzie takie odwołanie dowiemy się najprawdopodobniej po świętach.
Właścicielem pałacu jest więc nadal Skarb Państwa. Czy spadkobiercy pójdą do sądu? - Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, mamy na to dwa tygodnie. Do tego czasu nie chciałbym tego komentować - mówi Marcin Zamoyski, były prezydent Zamościa i jeden ze spadkobierców.
Przypomnijmy, że pod koniec października ubiegłego roku wojewoda lubelski Wojciech Wilk podpisał dokument, według którego pałac mógł wrócić do Zamoyskich. Stwierdzono, że w przypadku tej nieruchomości nie miał zastosowania dekret PKWN z 1944 roku, ponieważ w momencie wprowadzania reformy rolnej ówcześni właściciele używali go do celów mieszkaniowych, a nie rolnych.
Okazało się jednak, że decyzja zawierała błąd formalny. W dokumencie został wskazany "obręb Michałów”, tymczasem powinno być "obręb Michalów”. Dlatego zarządzające obiektem Starostwo Powiatowe w Zamościu odwołało się od postanowienia wojewody - jak widać skutecznie.
Podczas wizyty w Zamościu Kaczyński udzielił poparcia kandydatowi jego partii na prezydenta miasta Andrzejowi Wnukowi. Miał wówczas stwierdzić, że Zamoyski "załatwił za pomocą wojewody lubelskiego odzyskanie pałacu w Klemensowie”. Komitet Wyborczy Wyborców Marcina Zamoyskiego domagał się od Jarosława Kaczyńskiego sprostowania nieprawdziwych informacji w prasie lokalnej i ogólnopolskiej. Żądał też 100 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz zamojskiego Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym "Krok za Krokiem”. Sąd Okręgowy w Zamościu oddalił jednak pozew.
Rezydencja stoi pusta od 2009 roku, kiedy działający tam Dom Pomocy Społecznej przeniósł się do nowej siedziby w pobliskim Szczebrzeszynie. Obiekt był wystawiany na sprzedaż. Pierwotnie wyceniano go na ponad osiem milionów złotych, ale z powodu braku chętnych cenę obniżono do ok. sześciu milionów. Ewentualny nabywca mógł liczyć na obniżenie tej kwoty o połowę, ponieważ nieruchomość jest wpisana do rejestru zabytków. Mimo to do kolejnej licytacji ponownie nikt się nie zgłosił.