Do tej pory wstydzimy się pokazać we wsi – żali się mieszkanka Nabroża w powiecie tomaszowskim, która z mężem została posądzona o kradzież węgla. Policja nie znalazła opału, a małżeństwo nie może doczekać się "przepraszam” od rodziny, która rzuciła na nich podejrzenia.
Bielawscy mieszkają na początku wsi. Do połowy sierpnia sąsiadowali przez płot z mieszkającym samotnie inwalidą, ale mężczyzna zmarł. Kilka lat wcześniej 71-latek sprzedał najpierw pole, a później siedlisko mieszkającemu kilkaset metrowe dalej rolnikowi.
Trzy tygodnie temu żona tego ostatniego wraz z córką zjawiła się na posesji zmarłego. – Stały przy płocie i krzyczały: "Złodzieje, ukradliście węgiel!” – wspomina Stanisław Bielawski.
Poszło o pół tony węgla leżącego za stodołą. Mieli go "sprzątnąć” Bielawscy. Przy płocie znaleziono kilka grudek. – Mówiliśmy, że od 5 lat palimy tylko drewnem, ale nie chciały nas słuchać, tylko zadzwoniły po policję – wspomina pani Teresa.
Po 20 minutach na podwórku pojawili się mundurowi. – Spytali, czy mogą zrobić rewizję i choć nie mieli nakazu, zgodziliśmy się. Nic nie mieliśmy do ukrycia – opowiada pan Stanisław.
Stróże prawa szukali skradzionego opału w budynkach gospodarczych, na strychu i w mieszkaniu. – Chciałam nawet szafę na ubrania otworzyć – relacjonuje Bielawska.
Opału nie znaleziono. – Chyba nie wiedziały, ile węgla spalił przez zimę sąsiad – domyśla się Bielawski. – Przeżyłem 58 lat i nigdy nie miałem zatargu z policją. Dlaczego teraz ktoś nazywa mnie złodziejem? – Dlaczego mieliśmy wynosić ten węgiel przez płot, chociaż kilka metrów dalej jest furtka? – dopytuje jego żona. – Oskarżono nas fałszywie, a po wszystkim obie odwróciły się na pięcie i tyle. Jak tam można? Nie mamy pieniędzy ani zdrowia, aby przed sądem domagać się przeprosin za pomówienia.
Mieszkanki Nabroża, która miała z córką posądzić Bielawskich o kradzież, niż zastaliśmy w domu. Był jej mąż.
– A skąd się wzięły kawałki węgla pod płotem, kto wydeptał ścieżkę? – pyta mężczyzna (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). – Nikt ich nie będzie przepraszał, bo nie ma za co, a jeśli chcą bałaganu, to będą go mieć.
Sąsiedzi nie chcą się wtrącać. – To nie nasza sprawa – mówią.
Sołtys Nabroża jest oszczędny w słowach, ale o obu rodzinach wypowiada się pozytywnie. – Żal mi jednak Bielawskich, że przeżyli takie nieprzyjemności – mówi Kazimierz Warenica.
Co się stało z węglem? – Z naszych ustaleń wynika, że część opału wziął ktoś z członków rodziny rolnika, który jest właścicielem posesji – mówi Ireneusz Stromidło, rzecznik prasowy tomaszowskiej policji.