Czarna opaska z czerwonym guzikiem. Przyciśniecie tego guzika jest równoznaczne z wezwaniem pomocy. W środę 135 osób z powiatu kraśnickiego otrzymało urządzenia, które mogą uratować im życie.
– Jesteśmy pierwsi w województwie lubelskim i cieszę się, że to może być projekt, który zapoczątkuje nową erę w medycynie. Odciąży nieco szpitalne oddziały ratunkowe i izby przyjęć, ale da też poczucie bezpieczeństwa seniorom i ich dzieciom. A to dlatego, że dzięki tej opasce, która reaguje na upadki, na utratę przytomności, osoby samotne otrzymają szybko pomoc. I to jest dla nas najważniejsze – podkreśla Andrzej Maj, starosta kraśnicki. Powiat, którym kieruje, wspólnie z dziewięcioma gminami realizuje unijny projekt „Czerwony Guzik Życia”.
– Powiat kraśnicki jest liderem tego projektu – zaznacza Andrzej Kloc z Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie. – Po tym, jak powiat złożył wniosek, informacja szybko się rozeszła. O opasce życia była też mowa na konwencie starostów. Inne samorządy też zaczęły składać podobne wnioski.
Seniorzy
W projekcie „Czerwony Guzik Życia” bierze udział 135 osób. Pochodzą praktycznie z całego powiatu kraśnickiego, z wyjątkiem Kraśnika, ponieważ to miasto jako jedyne z powiatu do projektu nie przystąpiło.
Rekrutację do projektu prowadziły ośrodki pomocy społecznej.
– Projekt zakładał, aby wśród tych osób były osoby niepełnosprawne, niesamodzielne, w większości kobiety – wylicza Katarzyna Michalczewska ze Starostwa Powiatowego w Kraśniku, kierownik projektu „Czerwony Guzik Życia”. – Większość tych osób, tak jak projekt zakładał, pochodzi z terenów wiejskich.
W środę w Kraśniku oficjalnie rozpoczęto realizację tego 2-letniego projektu. Seniorzy otrzymali urządzenia i dowiedzieli się jak one działają. – Dziś osoby te są o wiele bardziej bezpieczne niż jeszcze wczoraj – podkreśla starosta kraśnicki. – Mam dużą nadzieję, że będziemy dalej rozwijać ten projekt. Liczę też na to, że będziemy udoskonalać urządzenia, które seniorzy otrzymali, że dojdą dodatkowe funkcje jak np. pomiar ciśnienia tętniczego.
Guzik życia
Zestawy, które w środę otrzymali seniorzy z powiatu kraśnickiego składają się ze smartfona i bransoletki, którą nosi się całą dobę. – Te zestawy mają zabezpieczyć osoby starsze przed nieszczęśliwymi zdarzeniami losowymi – wyjaśnia Rafał Kopeć z firmy ZETO-Rzeszów, która dostarczyła urządzenia. – Dzięki tym urządzeniom, zwłaszcza opasce, którą osoby uczestniczące w projekcie będą nosić na nadgarstku, będzie możliwe wezwanie pomocy. Stanie się tak w momencie naciśnięcia przycisku. Telefon tak naprawdę jest potrzebny do tego, aby z taką osobą się skontaktować. Po rozmowie na miejsce jest wysyłana karetka pogotowie lub ewentualnie do seniora udaje się koordynator lokalny, który będzie mógł zareagować w konkretnej sytuacji.
A jeśli nikt telefonu nie odbierze? – Wtedy z automatu jest powiadamiany koordynator bądź wysyłana jest karetka – wyjaśnia Kopeć.
Centrum w Krakowie
Sygnały są odbierane w centrum medycznym w Krakowie. – Te urządzenia są na tyle inteligentne, że są z Krakowa od razu namierzone i natychmiast wiadomo, czyje urządzenie wezwało pomoc – opisuje dr Marek Kos, dyrektor SPZOZ w Kraśniku, pomysłodawca projektu „Czerwony Guzik Życia”. – W centrum pracują wykwalifikowani ratownicy medyczni. Osoby te mają non stop podgląd na mapę, na której są wyświetlane zgłoszenia – opisuje Kopeć.
– Osoby, które pracują w centrum w Krakowie kontaktują się z opiekunami tych osób lub rodziną albo z ratownictwem medycznym i tym osobom jest natychmiast wzywana pomoc – dodaje dyrektor Kos. – Dzięki temu osoby starsze czują się bezpieczniej. Wiedzą, że mają takie urządzenie, które w razie pilnej sprawy pomogą im skontaktować się ze służbami medycznymi.
W systemie, do którego mają dostęp zarówno ratownicy z Krakowa, jak też koordynatorzy lokalni mogą znaleźć się informacje dotyczące m.in. stanu zdrowia danej starszej osoby, na co choruje i jakie leki przyjmuje. – Ratownik ma dostęp do takich informacji i może podjąć odpowiednie decyzje – dodaje Kopeć.
Zofia Pawłocka, mieszkanka gminy Dzierzkowice, 78 lat
– O programie dowiedziałam się w ośrodku zdrowia. Spodobała mi się ta propozycja. Mieszkam sama, choć rodzinę mam w pobliżu. Z tym urządzeniem na pewno będę czuła się bezpieczniej. Myślę, że moja rodzina również.
Krzysztof Kołtun, mieszkaniec gminy Wilkołaz, 69 lat
– Moja żona pracowała kiedyś w urzędzie gminy i tam się o tym programie dowiedziała. Ja choruję od wielu lat na serce. Mieszkam razem z żoną. Myślę, że z przyzwyczajeniem się do bransoletki nie będzie problemu. A czy to urządzenie zda egzamin? Zobaczymy.
Zofia Mazurek, mieszkanka gminy Gościeradów, 80 lat
– Kiedy pracowałam w Londynie, spotkałam się z podobnym urządzeniem. Nosiły je starsze osoby. To był telefon z czerwonym guzikiem. Niektórzy mieli też takie wisiorki z guzikiem. Dlatego bardzo się cieszę, że i ja doczekałam się takich czasów, że również w naszym krają są takie urządzenia dostępne.