40 lekarzy z Ukrainy zostanie przeszkolonych w Lublinie w zakresie leczenia oparzeń oraz medycyny rekonstrukcyjnej. W zdobyciu wiedzy niezbędnej przy pomocy rannym w wyniku działań wojennych pomogą im specjaliści z Uniwersytetu Medycznego i łęczyńskiej oparzeniówki
W Lublinie przebywa właśnie pierwsza ośmioosobowa grupa medyków zza wschodniej granicy. W sumie odbędzie się pięć takich dwutygodniowych kursów.
– Są to lekarze różnych specjalności. W pierwszej grupie mamy czterech chirurgów, troje anestezjologów i panią doktor z zakresu fizjoterapii – mówi dr n. med. Tomasz Korzeniowski, adiunkt w Katedrze i Zakładzie Dydaktyki i Symulacji Medycznej Uniwersytetu Medycznego i specjalista chirurgii plastycznej we Wschodnim Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej. Szkolenia to efekt współpracy tych dwóch jednostek. – Głównym celem jest wymiana doświadczeń i pokazanie naszych strategii leczenia oparzeń, szczególnie tych ciężkich. Mamy opracowany program, który przedstawia kompleksowo cały proces, począwszy od leczenia wstrząsu oparzeniowego po najnowsze techniki używane w wycięciu martwicy czy enzymatyczne oczyszczanie ran, które jest zupełną nowością – dodaje Korzeniowski.
– Sytuacja jest trudna. Możecie to zobaczyć w wiadomościach – przyznaje Roman Czornopyszczuk, chirurg ze szpitala w Winnicy. – Dziś leczymy nie tylko cywilów, ale też ofiary poszkodowane w wyniku działań wojennych. To pacjenci trudniejszej kategorii, którzy często potrzebują specjalistycznych preparatów, zaawansowanego sprzętu oraz odpowiednio przygotowanych lekarzy, którzy będą mogli im pomóc i poprowadzić ich leczenie na najwyższym europejskim poziomie. Mamy świadomość, że nasi koledzy z Polski mogą nam w tym pomóc.
Romana Merza pracuje jako anestezjolog w szpitalu we Lwowie. Z frontu trafiają tu ranni z najcięższymi poparzeniami.
– Miejsca na oddziale oparzeniowym cały czas są obłożone w stu procentach. Średnio raz w tygodniu dostajemy informację, że przyjedzie ewakuacyjny pociąg ze wschodu kraju, którym trafią do nas konkretni pacjenci. Wtedy przygotowujemy się na ich przyjęcie – opowiada lekarka. I dodaje, nawiązując do szkoleń w Lublinie: – Wiedza polskich i ukraińskich lekarzy jest na zbliżonym poziomie, dostęp do informacji mamy taki sam. Ale niestety w kwestii sprzętu nie wygląda to podobnie. Jeśli rozmawiamy tu o enzymatycznym oczyszczaniu ran, to w Ukrainie ten preparat jeszcze nie jest rejestrowany. Mamy nadzieję, że wkrótce takie technologie zostaną wprowadzone, a my będziemy odpowiednio przygotowani do tego, żeby z nich korzystać.
Zajęcia odbywają się w Centrum Symulacji Medycznej lubelskiej uczelni.
– Od początku konfliktu to miejsce jest platformą pomocy naszym ukraińskim przyjaciołom nie tylko w aspekcie humanitarnym, ale też edukacyjnym. Dzisiaj wymieniamy się doświadczeniami i uczymy, ale mam nadzieję, że niedługo nastanie dobry czas, w którym będziemy mogli rozwijać współpracę akademicką i naukową – podkreśla prof. Kamil Torres, prorektor ds. kształcenia i dydaktyki Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.