Czerpią z tradycji sięgającej 1932 roku. Mimo że lata 90. ubiegłego wieku przyniosły bankructwo wynikające z naszego zachłyśnięcia się plastikiem to teraz znów święcą tryumfy popularności. Bo moda na bednarstwo powróciła.
W Rejowcu Fabrycznym „Pawłowiankę” pamiętają najstarsi nawet mieszkańcy. Istniała ona w tym miejscu „od zawsze”. To „od zawsze” można sprowadzić do 1932 roku.
– Mieściła się ona w obecnym hotelu „Regent”. Pracowało w niej bardzo wielu mieszkańców, w tym moi dziadkowie – opowiada Marcin Rzepecki, syn właściciela firmy. – Ludzie byli wtedy dumni z bednarstwa. Chwalili się tym co robią. Wszystko skończyło się jakieś trzydzieści lat temu. Firma zbankrutowała, bo nie było popytu.
>>Złota Setka 2021 – dodatek Dziennika Wschodniego do pobrania w tym miejscu<<
Rodzice pana Marcina, Zofia i Marian Rzepeccy, nie chcieli się jednak poddawać. W upadku „Pawłowianki” widzieli szansę dla siebie i założyli firmę pod tą samą nazwą.
– Pomysł na przedsiębiorstwo bednarskie zrodził się z pasji i z chęci kontynuowania rodzinnych, wieloletnich tradycji. Rodzice widzieli w prawdzie, że na rynku pojawiają się tanie wyroby plastikowe, zastępując stare, drewniane i droższe beczki ale mimo niewielkiego zainteresowania wyrobami z drewna, nie rezygnowali. Byli uparci i wierzyli, że dobre czasy jeszcze wrócą – wspomina Rzepecki.
Od samego początku firma angażowała się też w działalność charytatywną, kulturalną i sportową, zwłaszcza tą lokalną. Nie zapominano też o marketingu i wystawiano swoje produkty na targach i wystawach w Polsce i za granicą.
– A potem na bednarstwo wróciła moda – mówi Marcin Rzepecki. – Dziś sprzedajemy bardzo wiele produktów. To głównie beczki. Wszystko dlatego, że coraz więcej firm produkujących alkohol wraca do jego leżakowania w prawdziwych drewnianych kadziach, które oddają trunkom swój niepowtarzalny aromat. Ale zyskujemy też coraz więcej klientów indywidualnych, bo wróciła moda na kiszenie kapusty i ogórków.
Do wyrobów bednarskich używa się głównie 200-letniego dębu (starodrzew). Ale nie tylko. Największym produktem „Pawłowianki” jest kadź modrzewiowa, która ma 7 metrów wysokości i 5-metrową średnicę dna. Beczka może zmieścić aż 134 tys. litrów płynu. Wróćmy jednak do starodrzewu. Raz w roku, w każdym województwie prowadzona jest jego submisja. Z całego regionu na olbrzymi plac zwożone są cenne pnie. Zwykle około 3 tysięcy. Kupujący najpierw chodzą między nimi, oglądają, a potem licytują upatrzony towar.
– W naszym przypadku szukamy drewna, które ma jak najmniejsze przyrosty, bo wpływają one na szczelność na późniejszym etapie produkcji. Wykorzystywane przez nas drewno nie może mieć żadnego sęka, nawet milimetrowego – zdradza pan Marcin. – Kupione drewno jest łupane na ćwiartki, a później leży u nas na placu jeszcze przez dwa lata żeby deszcz i słońce wypłukało z niego niepotrzebne czarne garbniki.
Potem powstają deseczki. Wtedy może się zdarzyć, że pojawią się sęki lub człowiek popełni błąd. Plany produkcyjne trzeba więc modyfikować. Zamiast metrowego kawałka powstanie kawałek zaledwie 20-centymetrowy. Zamiast beczki 200-litrowej stworzona zostanie więc beczka 30-litrowa.
Czy jest obawa, że zabraknie dobrego drewna na beczki?
– O dobry materiał jest rzeczywiście coraz trudniej. Coraz więcej trzeba się za nim najeździć – przyznaje Rzepecki. – Dlatego jesteśmy zabezpieczeni w drewno już na 3-4 lata produkcji do przodu. Przygotowujemy się też na kolejne submisje. Następna już wkrótce w Krasnymstawie. Na pewno będziemy dokonywali kolejnych zakupów z myślą o dalszych latach funkcjonowania firmy.
A jak długo można wykorzystywać beczki przy produkcji alkoholu? Wszystko zależy od ich wielkości. Im mniejsza beczka tym szybciej oddaje trunkom swoje walory smakowe. Im większa tym dłużej może być użytkowana. Po kilku latach powinna wrócić jednak do „Pawłowianki” na serwisowanie. Jest wtedy rozbierana, czyszczona w środku, wypalana i na nowo uszczelniana. Co ciekawe, firma z Rejowca Fabrycznego skupuje też używane beczki z winnic Francji i Hiszpanii. Część z nich poddawana jest renowacji. Pozostałe wykorzystywane są do produkcji… mebli.
ZŁOTA SETKA 2021 - POBIERZ PEŁNY RANKING NAJLEPSZYCH FIRM LUBELSZCZYZNY
– Tworzymy z nich m.in. ławy, barki, stoliki, siedziska. Takimi meblami zainteresowanych jest coraz więcej hoteli, sklepów i barów – wylicza Marcin Rzepecki. – Z naszych wyrobów bednarskich korzystają też miasta kupując m.in. olbrzymie donice na kwiaty. Kupują je też właściciele domów zainteresowani oryginalnym zagospodarowaniem ogrodów. Wykonujemy dla nich także np. domki i wanny z klepek dębowych. Pomysłów na przyszłość mamy zresztą znacznie więcej dlatego dalszy rozwój jest nam po prostu pisany.