W niedzielę w Muzeum Wsi Lubelskiej odbyło się żniwowanie, jak za dawnych czasów. W sektorze Wyżyna Lubelska, przy wiatraku z Zygmuntowa, odwiedzający mogli przyglądać się pracom żniwnym, koszeniu żyta kosą, ustawiania go w snopki, a także podejrzeć, jak odpoczywali niegdyś chłopi.
- Fajny pokaz, takie żniwa znałam tylko z opowieści babci. Zawsze mnie to ciekawiło, bo wydaje mi sie, że ludzie wtedy byli bardziej zżyci. Wiecej czasu spędzano razem, myślę, że teraz tego brakuje. Mam szczęście, że moi pradziadkowie jeszcze żyją i czesto mi opowiadają, jak było dawniej. To cenne zwłaszcza, że więzi zanikają - mówiła dwudziestoletnia Ewelina.
Złociste kłosy, dojrzałego zboża, błyszczące się w słońcu to znak dla rolnika, że rozpoczyna się najcięższy i najważniejszy czas w kalendarzu. Żniwa to wytężony wysiłek i praca wielu rąk. Dla uczestników wydarzenia, niedzielne widowisko było okazją, by wspomnieniami przenieść sie do czasów dzieciństwa, a także pokazanie młodemu pokoleniu, jak wyglądały żniwa za czasów dziadków.
-Jako dziecko jeździłam na całe wakacje do dziadków. Pomagaliśmy przy zbiorach wiśni, malin a także przy żniwach. Wstawało się wcześnie rano i szło na pole, około godziny 12 była przerwa na odpoczynek i posiłek. Babcia przynosiła nam na pole chleb z masłem i świeże mleko od krowy z południowego dojenia. Tego smaku nie zapomnę do końca życia - mówiła Marianna Żydek, uczestniczka wydarzenia.