Po wodę ze źródełka w podlubelskim Motyczu przychodzą nie tylko okoliczni mieszkańcy. Z baniakami i butelkami przyjeżdżają tutaj też m.in. mieszkańcy Lublina. Jednak po incydencie z niedzieli zainteresowanie ujęciem „Motyczanka” jest nieco słabsze.
– Chyba to źródełko jest najbardziej znanym miejscem w Motyczu, obok góry zamkowej – przypuszcza Ewa Żydek, przewodnicząca Rady Gminy Konopnica, sołtyska Motycza. – Woda ze źródełka jest zimna i smaczna. Kiedyś został przebadany jej skład chemiczny. Wyniki potwierdziły, że parametry są lepsze niż niejednej butelkowanej wody mineralnej.
Sygnał od mieszkańca
– Pod wodę ze źródła przyjeżdżam od niedawna, od ok. 1,5 miesiąca – przyznaje Anna Pogoda, która na stałe mieszka w Stanach Zjednoczonych, ale od kilku miesięcy jest w Polsce, bo opiekuje się swoją mamą, która mieszka w Motyczu. – Używam jej do przygotowania herbaty, kawy, gotuje też na niej zupy. Smakuje dużo lepiej niż kranówka czy też woda ze studni. Bardzo dobra jest zwłaszcza po przegotowaniu.
Pani Anna także wczoraj przyjechała do źródła w Motyczu z dwoma 10-litowymi słojami. Od nas dowiedziała się o niepokojących informacjach, które podał Urząd Gminy Konopnica.
– Do końca nie wiemy, co tak naprawdę się wydarzyło. Sytuację, która miała miejsce w niedzielę, znamy z relacji jego z naszych mieszkańców, który tego dnia wybrał się po wodę do źródełka – mówi Mirosław Żydek, wójt gminy Konopnica. – Mężczyzna poczuł odór przypominający fekalia. Jego zdaniem nieczystości mogły płynąć rzeką Motyczanką, która bezpośrednio przylega do naszego słynnego źródełka. Niewykluczone, że taki zrzut nieczystości z czyjegoś szamba rzeczywiście miał miejsce.
Mieszkaniec zaalarmował Urząd Gminy za pośrednictwem Facebooka. Autor wiadomości sugerował, że kiedy był przy źródełku (już po zmroku) ktoś wylewał szambo prosto do rzeki. Relacjonował, że czuć było wtedy intensywny fetor.
W związku z zaistniałą sytuacją wójt zarządził kontrolę. Pracownicy Urzędu Gminy będą sprawdzać, w jaki sposób mieszkańcy posesji sąsiadujących z rzeką pozbywają się ciekłych nieczystości.
– Interesuje nas, czy przypadki wylewania szamba bezpośrednio do rzeki lub pośrednio przez swoją działkę do rzeki mają miejsce w rejonie źródełka – tłumaczy wójt. – Tam nie ma wielu domów, więc wytypowanie takich posesji do kontroli nie jest trudne. Do tych mieszkańców zostały już skierowane pisma z prośbą o okazanie umów na odbiór nieczystości.
Jest bezpiecznie, ale lepiej teraz nie pić
Źródło w Motyczu jest bardzo popularne. – Zwykle jest kolejka – przyznaje pani Anna, która była po wodę i wczoraj, i w sobotę. – wtedy było sporo samochodów i ludzi.
– Źródełko jest dostępne od wielu lat. Mój dziadek, który przeżył blisko 90 lat, także chodził tam po wodę. Ja i moja rodzina również z niej korzystamy. To źródło jest słynne od lat. My tę wodę rozpropagowaliśmy przy okazji pewnej nocy świętojańskiej. Zapewne skąd taka popularność – dodaje wójt.
Choć nie jest to źródło należące do majątku gminy, urząd co jakiś czas (co najmniej raz w roku) zleca badania wody. – To źródło się na szczęście nie zanieczyszcza – dodaje Mirosław Żydek. – Mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie. Kilkanaście lat temu mieszkańcy w czynie społecznym wybudowali w tym miejscu dość mocne cembrowiny. Są dość głęboko wciśnięte w grunt i uszczelnione. Poza tym od góry założony jest dekiel, który także jest uszczelniony. Jest też metalowa rurka, za pośrednictwem której woda jest wyprowadzana ze źródełka i wylewa się bezpośrednio do rzeki. W związku z tym różnica wysokości między źródłem a rzeką liczy kilkadziesiąt centymetrów. I raczej nie ma tam możliwości bezpośredniego zanieczyszczenia.
Niemniej w poniedziałek próbki wody ze źródełka zostały pobrane i przekazane do laboratorium. Wstępne wyniki mają być znane w środę, zaś szczegółowe w piątek. – A być może już dzień wcześniej – przypuszcza wójt. – Informacja o wynikach badań zostanie zamieszczona na stronie internetowej gminy.
Do tego czasu wójt odradza czerpanie wody ze źródełka.