W siódmej kolejce PGE Ekstraligi każdy z meczów miał wyraźnego faworyta. Nie było niespodzianek i każdy z gospodarzy pewnie zwyciężył w swoim spotkaniu.
W siódmej kolejce PGE Ekstraligi każdy z meczów miał wyraźnego faworyta. Nie było niespodzianek i każdy z gospodarzy pewnie zwyciężył w swoim spotkaniu.
Ubiegłotygodniowe zmagania w najlepszej żużlowej lidze świata otwierały spotkania dwóch kopciuszków z absolutnymi faworytami do ostatecznego triumfu. Jedynie niepoprawni optymiści byli w stanie zakładać, że może dojść do niespodzianki. Zooleszcz GKM Grudziądz udał się do Lublina, by walczyć o tak potrzebne im punkty w kontekście utrzymania.
Jeśli kibice z Grudziądza mieli przed tym meczem jakiekolwiek nadzieje, to mistrz Polski szybko je zgasił. Pierwsza seria startów nie zapowiadała co prawda aż tak przekonującej wygranej, ale im dalej w mecz tym wyglądało to gorzej. Dwoił się i troił Max Fricke, który zanotował ostatecznie 14 punktów w sześciu startach, jednak nikt z kolegów nawet w małym stopniu nie przyszedł mu z pomocą.
Jeszcze większej deklasacji należało się spodziewać na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Do niepokonanej Betard Sparty Wrocław w delegację udały się Cellfast Wilki Krosno. Mecz zdecydowanie z kategorii tych do zapomnienia. Wilki nie były w stanie dobić nawet to 30 punktów, oznaczających coś na wzór gola honorowego w piłce nożnej. Ciężko wyróżnić kogokolwiek tak w drużynie zwycięzców, jak i pokonanych. Wrocław pojechał niezwykle równo na tyle, że w nominowanych nie znalazł się Dan Bewley mający do tego czasu 10+2 w czterech występach.
Niedzielne ściganie otwierał mecz, który jeszcze kilka sezonów temu uchodziłby za szlagier kolejki. Tym razem jednak spotkanie to było starciem dwóch rywali w walce o jak najwyższą lokatę, gwarantującą play-off. Ze względu na jazdę u siebie zdecydowanym faworytem była ekipa e-but.pl Stali Gorzów.
Początek układał się z korzyścią dla gospodarzy, jednak szybko udało się to zneutralizować leszczyńskim Bykom. Niestety, w biegu piątym upadł Grzegorz Zengota. Popularny „Zengi” złamał obojczyk i to kolejny poważny problem Unii po absencji Chrisa Holdera i Nazara Parnickiego. Fatalny powrót do Ekstraligi zanotował Adrian Miedziński. W efekcie czego Stal przejechała się po rywalu.
Zdecydowanie najciekawiej było w ostatnim epizodzie tej serii ścigania. Tauron Włókniarz Częstochowa podejmował u siebie For Nature Solutions KS Apator Toruń. Faworytem tego spotkania byli częstochowianie, jednak goście postawili twarde warunki. Mimo tego, od remisu w pierwszym biegu ani razu nie byli nawet bliscy objęcia prowadzenia. Mecz bez większej historii, ale na pewno rewanż na MotoArenie zapowiada się na świetne ściganie.
Już w piątek rozpocznie się runda rewanżowa. Lublinianie wybiorą się na rewanż do Grudziądza. Spotkanie to będzie zdecydowanie trudniejsze w stosunku do pierwszej potyczki obu drużyn. Mimo wszystko, jeśli Fredrik Lindgren wyeliminuje problemy, które widoczne u niego były w pierwszym pojedynku, powinno to dać podopiecznym Macieja Kuciapy kolejną wygraną.