Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

ŻUŻEL

9 października 2022 r.
15:41

Na żużel nigdy nie jest za późno. Jerzy Głogowski o swojej karierze

Od lewej: koledzy z toru Jerzy Mordel i Marek Muszyński, Jerzy Głogowski oraz współautor książki Konrad Mazur podczas spotkania autorskiego
Od lewej: koledzy z toru Jerzy Mordel i Marek Muszyński, Jerzy Głogowski oraz współautor książki Konrad Mazur podczas spotkania autorskiego (fot. Wojciech Szubartowski)

Rozmowa z Jerzym Głogowskim, byłym żużlowcem i trenerem, współautorem książki „Moran. Na żużel nigdy nie jest za późno”.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

• Dlaczego „Moran”?

– To były dawne czasy. Trenerem Motoru był wtedy Marian Stawecki. Było nas kilku po świeżo zdanym egzaminie na licencję żużlową, ja z tego grona byłem najstarszy. Obowiązywała selekcja, samo zdanie licencji nie oznaczało zostania zawodnikiem ligowym, było przed nami jeszcze sporo nauki. Na treningach chciałem wypadać jak najlepiej i być zawsze z przodu i szukałem optymalnej pozycji, by osiągnąć jak największą prędkość. Wyginałem się na motocyklu tak, że często nie było mnie zza niego widać. To był okres świetności w światowym żużlu Amerykanów, jeździli wtedy m.in. bracia Kelly i Shaw Moranowie, którzy słynęli z bardzo widowiskowego stylu jazdy. Trener powiedział kiedyś chłopakom: „zobaczcie, jak Jurek pracuje, pomaga temu motocyklowi, zupełnie jak Kelly Moran”. I tak już się przyjęło, taką ksywkę miałem przez cały czas jazdy na żużlu, mówili tak na mnie inni zawodnicy z kraju.

• Ten pseudonim znalazł się w tytule wydanej właśnie książki „Moran. Na żużel nigdy nie jest za późno”. Skąd pomysł na to wydawnictwo?

– Zaproponował mi to redaktor Konrad Mazur z portalu Sportowe Fakty. Z jego tatą znałem się z czasów technikum, z Konradem zaczęliśmy współpracować jakiś czas temu, czasem wypowiadałem się w jego artykułach. Często się kontaktowaliśmy, pytał mnie o rzeczy z czasów mojej kariery.

Jest fanatykiem żużla, rozmawiał z wieloma byłymi i obecnymi żużlowcami, poznał ten sport od środka. Prześledził moją historię, przeanalizował wszystkie moje mecze i zawody, porozmawiał z zawodnikami, z którymi jeździłem. Miał pomysł na zebranie i opisanie tego wszystkiego. Zaczęliśmy w początkach pandemii, codziennie dzwonił do mnie i rozmawialiśmy, a to wszystko poparł faktami. W ten sposób powstała moja biografia opisująca początki i kolejne etapy mojej przygody z żużlem.

• To jak to wszystko się zaczęło?

– Jako młody człowiek bardzo interesowałem się motocyklami. Jak gdzieś usłyszałem ryk silnika, to aż we mnie gotowała się krew i biegłem to zobaczyć.

To były lata 70. i nie było wtedy zachodnich motocykli. Po ulicach jeździły wueski, eshaelki, wuefemki, emzetki i tak dalej. Kiedy do ojca przyjeżdżali koledzy na motocyklach i zajmowali się rozmową, zdarzało się, że ukradkiem bez pozwolenia podprowadzałem jednoślad i jeździłem. Kiedy poszedłem do technikum i skończyłem 16 lat, uprosiłem tatę, żeby pozwolił mi zrobić w szkole prawo jazdy. Kiedy skończyłem kurs, pojawiła się kolejna prośba, tym razem o motocykl. I o dziwo, ojciec mi kupił wueskę, pod warunkiem, że na pierwszym miejscu będzie nauka i nie będę szalał. Byłem wtedy w siódmym niebie, to była dla mnie taka nagroda, o jakiej marzyłem w snach.

Zacząłem jeździć i z początku było wszystko dobrze, ale z czasem zaczynałem jeździć coraz szybciej, sąsiedzi coraz częściej skarżyli się na mnie rodzicom. Któregoś dnia znalazłem w gazecie ogłoszenie o naborze do szkółki żużlowej. Nie za bardzo miałem pojęcie czym jest żużel, nigdy nie byłem na zawodach. Wiedziałem tylko, że jeździ się tam na motocyklach, więc postanowiłem się zgłosić. Nie było łatwo, było wtedy około stu adeptów, więc żeby dostać szansę pojeżdżenia na treningu trzeba było często sporo odczekać, czasem zdarzało się w ogóle nie załapać na jazdę. Zostałem przyjęty warunkowo, bo miałem już prawie 18 lat, a preferowani byli 16-latkowie. Trener dał mi się przejechać po torze i po tym przejeździe prawdopodobnie chciał mi powiedzieć, że się nie nadaję. Ale chyba coś we mnie zauważył, bo po chwili zastanowienia kazał mi jechać jeszcze raz. Potem stwierdził, że wyjątkowo mnie przyjmie i tak się zaczęło. Po czasie można chyba powiedzieć, że się nie pomylił.

• Ligowy debiut zaliczył pan w wieku 23 lat. Pamięta pan ten pierwszy mecz?

– To było spotkanie w Grudziądzu. Trener odpowiednio mnie nastawił, a że byłem zawodnikiem, który rzadko przymykał gaz, podniosło mnie mocno przy wyjściu z wirażu, przez co jeden z rywali upadł na tor. Bieg został przerwany, a ja wykluczony. Swoją przygodę z żużlem zacząłem więc od literki „W” w programie meczowym. Ale trener był zadowolony. Powiedział, co zrobiłem źle, ale generalnie lubił zawodników, którzy się nie bali i chcieli wygrywać. W tamtym meczu już więcej nie wystąpiłem.

• A później?

– Kiedy trenerem został Witold Zwierzchowski, początkowo wystawiał mnie na rezerwie. Dostawałem pojedyncze biegi, zdarzało mi się je wygrywać, ale na miejsce w składzie musiałem zapracować. Wtedy było sporo zawodników i panowała duża rywalizacja. A ja ze względu na to, że późno zacząłem jeździć, nie byłem objeżdżony w zawodach młodzieżowych. Sławek Tronina, który do Motoru przyszedł z Łodzi mówił nawet, żebym nie myślał, że coś osiągnę w żużlu, bo nie startowałem w młodzieżówkach. Ale ze względu na dużą liczbę zawodników w klubie, po awansie do pierwszej ligi w drugiej lidze wystawiono wtedy drużynę rezerw, dzięki czemu miałem okazję do regularnych startów. Szło mi coraz lepiej i to mnie uratowało, bo gdyby nie ten drugi Motor, to pewnie słowa Sławka by się spełniły.

• Który okres swojej kariery wspomina pan najlepiej?

– Zdecydowanie rok 1989. Miałem wtedy 30 lat i byłem w szczytowej formie. Nieważne czy w Lublinie, czy na innych torach, bawiłem się żużlem i sprawiało mi to wielką radość. Osiągałem dobre prędkości, wyprzedzałem i wygrywałem. Zdarzało mi się przespać start i mimo to kończyć wyścig na pierwszym miejscu.

Z drużyną awansowaliśmy wtedy ponownie do pierwszej ligi (obecna ekstraliga – przyp. aut.), a ja zakwalifikowałem się do finału Indywidualnych Mistrzostw Polski w Lesznie. Wygrałem tam trzy biegi, pokonałem m.in. Tomasza Golloba i byłem blisko medalu, ale ostatecznie zająłem siódme miejsce.

• A rok 1991 i wicemistrzostwo Polski z legendarnym Hansem Nielsenem w składzie?

– To też był wspaniały okres. Hans był pierwszym zagranicznym żużlowcem ze światowej czołówki, który jeździł w polskiej lidze. Mogliśmy obserwować go z bliska, słuchać jego rad, a sprzętowo przewyższał nas pod każdym względem. Odjeżdżał spod taśmy i tyle go było widać. Raz na jakiś czas komuś udawało się go pokonać, ale na dłuższą metę było to nieosiągalne. Był dla nas idolem i wzorem do naśladowania pod względem skutecznej jazdy.

• A z kim z tamtej drużyny najlepiej się panu jeździło w parze?

– Najbardziej lubiłem jeździć chyba z Darkiem Śledziem. On fajnie startował i potrafił jechać w parze. Często jeździłem też z Jurkiem Mordelem. Ja nie byłem typem startowca, prędkości nabierałem na trasie, a Jurek miał dobre starty. Często rozprowadzał zawodników, ja wyskakiwałem na pierwszą pozycję, a on jechał za mną. Nie przeszkadzaliśmy sobie na torze. Podobnie było z Darkiem.

• Lubił pan jeździć ofensywnie. Zdarzały się upadki i kontuzje?

– Były i upadki. Najpoważniejszy zaliczyłem w 1994 roku w Ostrowie, będąc już zawodnikiem klubu z Krosna. Doznałem urazu głowy i kręgosłupa szyjnego. Leżałem wtedy dość długo w szpitalu i ta sytuacja zaważyła na mojej dalszej karierze. W jednym z wyścigów po przegranym starcie próbowałem wyprzedzić rywala na wysokości wieżyczki sędziowskiej, a sędzią był wtedy Jacek Ziółkowski (Lublinianin, obecny menadżer Motoru – przyp. aut.). Przeciwnik widząc, że go wyprzedzam, położył się na mnie, a mój hak wszedł w jego przednie koło. Na pełnej prędkości uderzyłem o tor.

Ale byłem niepokorny, nie umiałem jechać z tyłu i w każdej sytuacji walczyłem o pozycję, nigdy nie zadowalało mnie drugie miejsce.
Czasem ponosiłem za to cenę. Po prostu takim byłem zawodnikiem.

Także przez kontuzję po raz pierwszy odszedłem z Motoru. W 1991 roku na treningu podniosło mnie i uderzyłem ręką o krawężnik doznając złamania nadgarstka. Wystąpiłem jeszcze w kilku meczach, ale wciąż odczuwałem skutki tego urazu. Zależało mi jednak na regularnej jeździe, ale w tej sytuacji w Motorze nie miałem na to szans, dlatego zapadła decyzja, żebym w kolejnym sezonie odbudował formę w Krośnie. To się udało i po roku wróciłem do Lublina.

• Do Motoru wrócił pan jeszcze raz, już jako trener w 2015 roku. Pod względem organizacyjnym to był zupełnie inny klub niż obecnie. Myślę, że gdyby wtedy ktoś głośno powiedział, że za siedem lat lubelska drużyna zostanie mistrzem Polski, zostałby uznany za szaleńca.

– Nikt by nie uwierzył w taką przepowiednię. W żużlu jest tak, że kluby mają wzloty i upadki, lata dobre i gorsze. Ale najważniejsi są ludzie, którzy będą potrafili się zająć organizacją klubu i odpowiednio to poukładać. Piotr Więckowski ma doświadczenie organizacyjne z pracy w motocrossie, Jakub Kępa żużel zna od dziecka (jest synem byłego żużlowca Motoru, Marka Kępy – przyp. aut.). W klubie wciąż jest Jacek Ziółkowski, z którym i ja miałem okazję współpracować. Często rozmawiamy, staram się im ze swojej strony pomagać i podpowiadać. To wszystko działa bardzo dobrze, czego efektem są ostatnie sukcesy.

• Jeśli kibicom czegoś brakuje, to chyba tylko wychowanków w składzie. Za pana czasów na żużel chodziło się oglądać Kępę, Mordela, Śledzia, czy Głogowskiego…

– To prawda, kibice od zawsze utożsamiali się z miejscowymi zawodnikami. Sam tego doświadczyłem. Ale w klubie coraz prężniej działa szkolenie, zaczął działać tor do miniżużla przy ul. Kresowej. Ostatnio miałem okazję poprowadzić trening dla kilkulatków i jest tam grupka zdolnych chłopaków. Podobnie jest w starszych grupach wiekowych, które trenują przy Al. Zygmuntowskich. Wierzę, że w ciągu dwóch-trzech lat kibice doczekają się wychowanka w pierwszym składzie Motoru.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Jajeczko u marszałka. Była modlitwa, życzenia i wielu gości
ZDJĘCIA
galeria

Jajeczko u marszałka. Była modlitwa, życzenia i wielu gości

W Lubelskim Centrum Konferencyjnym odbyło się uroczyste spotkanie wielkanocne Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego. Marszałek Jarosław Stawiarski wraz z zaproszonymi gośćmi złożył życzenia świąteczne oraz przypomniał o nadziei, jaką niesie ze sobą zmartwychwstanie Chrystusa.

Rywalizacja PGE MKS FunFloor Lublin i KGHM MKS Zagłębie Lubin zawsze generuje olbrzymie emocje

PGE MKS FunFloor Lublin kontra KGHM MKS Zagłębie Lubin. Tylko wygrana daje lubliniankom nadzieję na złoto

W czwartek w hali Globus dojdzie do kolejnej odsłony świętej wojny pomiędzy PGE MKS FunFloor Lublin i KGHM MKS Zagłębie Lubin

Piotr Łachno zmarł nagle 17 kwietnia 2024 roku. Stało się to w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Zamościu, w którym przez wiele lat pracował

Jutro pierwsza rocznica śmierci. Motocykliści uczczą pamięć przyjaciela

W czwartek minie dokładnie rok od śmierci Piotra Łachno, wieloletniego szefa schroniska dla bezdomnych zwierząt w Zamościu. Tę rocznicę postanowili uczcić jego znajomi, koledzy i przyjaciele z Zamojskiej Grupy Motocyklowej, z którą był związany.

Człowiek bez ręki, duszące się niemowlę... Trudne zadania na zawodach z pierwszej pomocy
galeria

Człowiek bez ręki, duszące się niemowlę... Trudne zadania na zawodach z pierwszej pomocy

Przed skomplikowanymi i wymagającymi konkurencjami stanęli uczestnicy XXXI Mistrzostw Pierwszej Pomocy PCK zorganizowanych przez Akademię Zamojską. Najlepszymi „medykami” okazali się uczniowie ZSP nr 3 czyli „Elektryka”.

Zarzuty i areszt dla wuefisty. Chodzi o „przestępstwo przeciwko wolności seksualnej”

Zarzuty i areszt dla wuefisty. Chodzi o „przestępstwo przeciwko wolności seksualnej”

We wtorek nauczyciel usłyszał zarzuty, a w środę sąd zdecydował, że materiał dowodowy jest wystarczający do tego, by tymczasowo aresztować mężczyznę. Śledztwo w sprawie przestępstw, jakich wuefista miał się dopuścić wobec uczennicy, trwa.

Wisła Puławy w czwartek zagra u siebie ze Skrą Częstochowa. Czy będzie domowe przełamanie?

Wisła Puławy w czwartek zagra u siebie ze Skrą Częstochowa. Czy będzie domowe przełamanie?

Po okazałym, ale dość zaskakującym wyjazdowym zwycięstwie, ze Świtem Szczecin Wisła Puławy wraca na swój stadion. W czwartek o godzinie 16 Duma Powiśla zagra ze Skrą Częstochowa i chcąc myśleć o utrzymaniu się w Betclic II Lidze musi to spotkanie wygrać

Schron przy MPK w Lublinie
Zdjęcia
galeria

Przez 30 lat nikt tego nie robił. Lubelskie ma zbyt mało schronów

Inwentaryzacja schronów w województwie lubelskim trwa. Ruszają też szkolenia. A wkrótce zaczną się inwestycje i zakupy. To wszystko podyktowane jest nowymi przepisami.

Nietypowa kryjówka kawki. Na pomoc ruszyła Straż Miejska

Nietypowa kryjówka kawki. Na pomoc ruszyła Straż Miejska

Kolejna nietypowa akcja Straży Miejskiej w Świdniku. Trzeba było pomóc uwięzionemu ptakowi.

zdjęcie ilustracyjne

Z Bugu wyłowiono dwa ciała. To mogli być imigranci

Policja ustala tożsamość i przyczynę śmierci dwóch mężczyzn wyłowionych z Bugu. Straż graniczna nie wyklucza, że to zwłoki migrantów, którzy próbowali dostać się z Białorusi do Polski.

Lekarze z oddziału chorób płuc nie wycofali swoich wypowiedzeń. Oddział jeszcze jest, ale nie wiadomo, czy uda się go utrzymać

Pat na pulmonologii. Lekarze nie wycofali wypowiedzeń

Póki co, oddział jeszcze funkcjonuje, choć pacjentów przyjmuje już w bardzo ograniczonym zakresie. Pulmonolodzy z Zamojskiego Szpitala Niepublicznego nie wycofali swoich wypowiedzeń. Jeśli nie uda się znaleźć lekarzy na ich miejsce, oddział będzie musiał zawiesić działalność.

zdjęcie ilustracyjne

Dzieci wracały ze szkoły. W centrum miasta zaatakował je pies

Dzieci wracały ze szkoły. W centrum Parczewa zaatakował je pies. Sprawą zajęła się policja.

Drugie miejsce Wiktora Przyjemskiego na turnieju w Gdańsku

Drugie miejsce Wiktora Przyjemskiego na turnieju w Gdańsku

Dobry występ Wiktora Przyjemskiego w turnieju eliminacyjnym Indywidualnych mistrzostw Polski. Zawodnik Orlen Oil Motoru Lublin zajął drugie miejsce ustępując jedynie Oskarowi Fajrerowi  

Ursus zatrudnia i odkrywa karty: będzie produkować drony

Ursus zatrudnia i odkrywa karty: będzie produkować drony

Nie tylko ciągniki, ale również drony rolnicze. Taką produkcję w zakładach Ursusa w Lublinie i Dobrym Mieście zapowiada nowy właściciel, Oleg Krot, ukraiński biznesman. Poszukuje też nowych pracowników.

Przygotuj się na Pierwszy Masaż Tajski – Komfort, Relaks i Nowa Energia

Przygotuj się na Pierwszy Masaż Tajski – Komfort, Relaks i Nowa Energia

Pierwsza wizyta na tajskim masażu może być początkiem zupełnie nowego etapu w trosce o swoje ciało, umysł i ogólne samopoczucie. Ten wyjątkowy rytuał, mający korzenie w starożytnej medycynie tajskiej, łączy w sobie elementy akupresury, rozciągania oraz technik pasywnej jogi. W przeciwieństwie do klasycznego masażu, który koncentruje się głównie na mięśniach, masaż tajski pracuje z całym ciałem – jego strukturą, energią i oddechem.

Używane maszyny budowlane – opłacalna inwestycja i nowoczesne podejście z TrakBud24

Używane maszyny budowlane – opłacalna inwestycja i nowoczesne podejście z TrakBud24

W dynamicznie rozwijającej się branży budowlanej każda decyzja inwestycyjna może mieć ogromne znaczenie dla rentowności firmy. Jedną z kluczowych kwestii jest wybór odpowiedniego sprzętu — nowego czy używanego. W 2025 roku coraz więcej przedsiębiorców decyduje się na zakup używanych maszyn budowlanych, dostrzegając w tym realną szansę na zoptymalizowanie kosztów przy zachowaniu wysokiej jakości i niezawodności sprzętu.

PGE EKSTRALIGA
1. KOLEJKA

Wyniki:

Stelmet Falubaz Zielona Góra - Orlen Oil Motor Lublin 31:59
Krono-Plast Włókniarz Częstochowa - Bayersystem GKM Grudziądz 39:51
Innpro ROW Rybnik - Gezet Stal Gorzów 49:41
PRES Grupa Deweloperska Toruń - Betard Sparta Wrocław 49:41

Tabela:

1. Motor Lublin 1 2 +28
2. GKM Grudziądz 1 2 +12
3. Toruń 1 2 +8
4. Rybnik 1 2 +8
5. Stal Gorzów 1 0 -8
6. Betard Sparta 1 0 -8
7. Włókniarz 1 0 -12
8. Zielona Góra 1 0 -28

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!