Żużlowcy Motoru Lublin wraz z kibicami podsumowali sezon zakończony zdobyciem tytułu drużynowego mistrza Polski. Były wspomnienia, wspólne zdjęcia i pytania do zawodników. Na to, które najbardziej interesuje fanów, czyli dotyczące przyszłości kapitana zespołu Mikkela Michelsena, wciąż nie znamy odpowiedzi.
Zwycięzcy tegorocznego sezonu PGE Ekstraligi na spotkanie z kibicami mieli iście mistrzowskie wejście, bo do Centrum Spotkania Kultur przylecieli… śmigłowcem. Z maszyny, która wylądowała na placu Teatralnym jako pierwszy z najcenniejszym żużlowym trofeum w kraju wysiadł Jarosław Hampel.
– Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem tego, że tylu z was pofatygowało się, żeby zobaczyć nas z bliska i porozmawiać o tym, co już za nami – mówił doświadczony zawodnik już w sali widowiskowej CSK. Ta wypełniona była po brzegi, choć warto podkreślić, że chętnych do udziału w spotkaniu z mistrzami było o wiele więcej, jednak wejściówek (dochód ze sprzedaży był przeznaczony na charytatywny cel) nie mogło starczyć dla wszystkich.
Trener Maciej Kuciapa mówił, o rozmowach, jakie przeprowadził z drużyną przed rewanżowym meczem finałowym na stadionie przy Al. Zygmuntowskich. Przypomnijmy, że lublinianie mieli do odrobienia aż 12 punktów straty z pierwszego spotkania ze Stalą Gorzów.
– Spotkaliśmy się od razu po meczu w Gorzowie. W chłopakach była taka sportowa złość, że chcieli od razu jechać rewanż, żeby potwierdzić, że są najlepszą drużyną w Polsce. Nie trzeba było ich specjalnie motywować – relacjonował szkoleniowiec.
Dominik Kubera wspominał trudne momenty sezonu. – W fazie play-off czułem ciążącą na mnie odpowiedzialność, wiedziałem o co jedziemy. Naszym celem był finał i złoto, ale te pierwsze mecze w półfinale i finale nie ułożyły się po naszej myśli – mówił wychowanek leszczyńskiej Unii. Podkreślał jednak ogromną rolę, jaką odegrało wsparcie niezawodnych kibiców. – Myślę, że żaden klub w Polsce nie ma takiego wsparcia. Przy porażce 12 punktami w pierwszym starciu finałowym było nam ono niezwykle potrzebne. Ten dodatkowy zawodnik na trybunach dał nam niezwykłego kopa.
Był czas także na pytania od kibiców. Choć prowadzący zastrzegli, żeby nie pytać o transfery (okienko transferowe formalnie rusza 1 listopada), to odwagą wykazał się ośmioletni Janek, będąc – mogłoby się wydawać – głosem wszystkich fanów obecnych na sali. – A Michelsen zostanie? – wypalił do mikrofonu, nawiązując o wciąż niepotwierdzonym oficjalnie możliwym odejściu Duńczyka do Włókniarza Częstochowa.
Kapitan Motoru nie potrzebował tłumaczenia, bo doskonale zrozumiał, o co go spytano. Wątpliwości nie zostały jednak rozwiane. – Więcej będzie wiadomo pod koniec tego tygodnia – odparł Michelsen.