(fot. Maciej Kaczanowski/archiwum)
Poczta Polska zapowiada zwolnienia grupowe. O pracę mogą się obawiać pracownicy biurowi oraz ci zatrudnieni na umowach czasowych.
Poczta Polska zamierza zwolnić 2 tys. osób. Tłumaczy to „przyczynami ekonomicznymi”. Paradoksalnie, w roku, gdy sklepy internetowe notowały rekordowe wyniki, a Polacy robili zakupy z dostawą do domu, Poczta Polska finansowo sobie nie radziła.
– Plan na 2020 r. zakładał wzrost poziomu przychodów, tymczasem Poczta Polska bardzo mocno odczuła skutki epidemii. Przychody ze sprzedaży usług listowych i reklamowych w 2020 r. były o 9,5 proc. niższe od planowanych oraz o 5,8 proc. niższe od przychodów osiągniętych w 2019 roku – informuje państwowa firma.
Na terenie województwa lubelskiego Poczta Polska zatrudnia ok. 3,5 tysiąca osób. Średnia pensja to 4000 zł brutto.
– Według nas procedura zwolnień grupowych nie ruszyła. Nie otrzymaliśmy od szefostwa dokładnych danych na temat liczby pracowników przewidzianych do zwolnienia w poszczególnych grupach zawodowych. Bez takich danych zwolnienia ruszyć nie mogą – mówi Leszek Michoński, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty Polskiej S.A. „Wschód”.
Tuż przed nowym rokiem z Poczty Polskiej odeszło 3000 pracowników w całym kraju. To osoby, które zdecydowały się na Program Dobrowolnych Odejść.
– Program Dobrowolnych Odejść to nic innego jak redukcja zatrudnienia, która ma obniżyć koszty działalności. Nie ma jeszcze szczegółowego rozliczenia tego programu, bo ostatni pracownicy w ramach PDO 2020 odejdą ze spółki 28 lutego – informują związkowcy.
Zdaniem związkowców, planowane zwolnienia dotkną nielicznych.
– Planowany na 2021 r. stan zatrudnienia zostanie osiągnięty poprzez wykonaną już redukcję w ramach PDO 2020 oraz nieprzedłużanie umów terminowych. Nie należy natomiast wykluczyć zwolnień w grupie administracji – stwierdzają związkowcy.
Szefostwo Poczty Polskiej zapewnia, że to jedyna planowana tura zwolnień grupowych w tym roku. Związkowcy protestów w tej sprawie raczej nie planują.