Nieco ponad 4,6 tys. pasażerów w grudniu i niespełna 125 tys. w całym 2020 roku obsłużono w Porcie Lotniczym Lublin. Minione 12 miesięcy było trudne dla całej branży, a dla lubelskiego lotniska najgorsze w jego ośmioletniej historii.
Prawie trzymiesięczne zamknięcie w trakcie wiosennego lockdownu, zawieszane trasy i odwoływane w ostatniej chwili loty. Z takimi trudnościami musiały w ubiegłym roku mierzyć wszystkie lotniska i cała branża. Jakby tego było mało, Port Lotniczy Lublin nie załapał się na rządowe dofinansowanie z tzw. „tarczy lotniskowej”, choć pierwotnie znalazł się na liście potencjalnych beneficjentów. Spółka starała się o 984 tys. zł z puli 142 mln zł, ale nie dostała ani złotówki. Urzędnicy z Ministerstwa Infrastruktury powołując się na unijne przepisy uznali, że lubelski port w okresie zamknięcia nie poniósł straty, bo znacznie ograniczono koszty działalności.
– To był rok pod znakiem epidemii. Sytuacja jest dynamiczna i zmienia się z dnia na dzień. Jest też niezależna od nas i przewidywanie czegokolwiek jest właściwie wróżeniem z fusów – komentuje Piotr Jankowski, rzecznik prasowy PLL, gdy pytamy go o podsumowanie ubiegłorocznych statystyk.
A te zgodnie z oczekiwaniami są fatalne. Grudzień zamknięto liczbą 4663 obsłużonych podróżnych, co oznacza spadek o 83 proc. w porównaniu do tego samego okresu 2019 roku. W całym 2020 roku z lotniska skorzystało 124199 pasażerów, o 65 proc. mniej niż rok wcześniej. Pod tym względem był to najgorszy rok w historii. Wynik był gorszy nawet niż w 2013 i 2014 roku, czyli pierwszych dwóch latach funkcjonowania lotniska, gdy odprawiano po ok. 118 tys. osób.
Jaki będzie rok 2021? Nawiązując do wypowiedzi rzecznika, trudno to przewidzieć. Zwłaszcza, że w ostatnich dniach przewoźnicy wprowadzili kolejne cięcia w i tak już mocno okrojonych rozkładach. W sobotę ostatni lot do Dublina wykona Ryanair. Irlandzka linia rejsy w tym kierunku planuje wznowić dopiero w marcu. Także na sobotę zaplanowany jest jedyny w najbliższym czasie odlot samolotu Wizz Air do Doncaster Sheffield. Od niedzieli przez prawie dwa miesiące maszyny w landrynkowych kolorach nie będą latać do Oslo Torp, a do jednej rotacji w tygodniu ograniczone będą połączenia do Londynu Luton.
Impulsem może być sezon wakacyjny. W ofercie biur podróży są już wczasy z wylotem z Lublina w Bułgarii i w Turcji, choć w tym przypadku wykonywanie lotów będzie zależało od zainteresowania turystów decydujących się na zorganizowaną formę wypoczynku. Port prowadzi też rozmowy z Polskimi Liniami Lotniczymi LOT w sprawie uruchomienia sezonowych połączeń na podobnej zasadzie, jak miało to miejsce w ubiegłym roku, gdy na urlop można było polecieć do chorwackiego Splitu i na grecką wyspę Korfu.
– Te trasy w trudnej covidowej sytuacji sprawdziły się. Chcielibyśmy, żeby w tym roku taka oferta też była dostępna dla mieszkańców naszego regionu – podsumowuje Jankowski.