Do punktu wyjścia wraca trwający 6 lat spór o ziemię zajmowaną przez restaurację McDonald’s przy Puławskiej. Zwrotu działki żądają spadkobiercy dawnego właściciela. To, że miasto musi oddać grunt orzekł starosta, a później wojewoda. Ale obie decyzje uchylił sąd
Działka przy ul. Puławskiej była własnością prywatną aż do 1976 r., gdy została zabrana przez prezydenta miasta pod trasę W-Z. W zamian za ziemię właściciel dostał odszkodowanie. Prawo pozwala jednak upomnieć się o zwrot zabranej ziemi, jeśli w określonym czasie nie powstało na niej to, co miało powstać. Odszkodowanie trzeba wtedy oddać.
Korzystając z tego przepisu spadkobiercy dawnego właściciela zażądali w 2011 roku, by miasto zwróciło im działkę, skoro nie powstała na niej droga. Działki stały się częścią nieruchomości, którą w 1998 r. miasto wydzierżawiło spółce McDonald’s Polska pod budowę restauracji. Na gruntach, o które upominają się spadkobiercy, jest dzisiaj parking towarzyszący restauracji i prowadzący do niej chodnik. Umowa dzierżawy wciąż obowiązuje.
Pismo spadkobierców trafiło do starosty, który przyznał im rację i orzekł, że miasto musi zwrócić te grunty. Jego decyzję podtrzymał później wojewoda. W ich ocenie nieruchomość została wykorzystana niezgodnie z przeznaczeniem, bo ziemie zabrane pod drogę zajęła prywatna restauracja.
Spółka McDonald’s Polska sugerowała, że można uznać ten teren za „miejsce obsługi podróżnych”, czyli tzw. MOP. Ale starosta wskazał na przepis mówiący, że MOP to miejsce ogólnodostępne, tymczasem w umowie dzierżawy był zapis o tym, że z parkingu mogą korzystać tylko klienci restauracji.
Inaczej tę sprawę ocenił sąd, do którego odwołały się zarówno władze miasta, jak i spółka McDonald’s Polska. W swym wyroku Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł, że zwrot ziemi jednak się nie należy, bo w decyzji wywłaszczeniowej z 1976 r. była mowa nie tyle o „budowie trasy”, ale „budowie zagospodarowania trasy”. A to już szersze pojęcie niż jezdnia i chodnik. Sąd sięgnął też do miejskich planów mówiących m.in. o restauracji i parkingu. A na koniec stwierdził, że trudno oczekiwać, by to miasto budowało restaurację, bo z reguły robią to prywatne firmy.
Chociaż wyrok ten zapadł już dwa lata temu, to spór nie zakończył się do dzisiaj. Od wyroku odwołali się spadkobiercy i dopiero kilka dni temu zapadło w tej sprawie orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Podtrzymał on wcześniejszy wyrok.
Orzeczenie jest prawomocne, co oznacza, że sprawa wraca do punktu wyjścia. Teraz starosta musi jeszcze raz zająć się wnioskiem spadkobierców dawnego właściciela. Od jego decyzji będzie można się odwołać do wojewody, a od decyzji wojewody do sądu, najpierw lubelskiego, później warszawskiego.