Ratusz karci dyrektora podstawówki z ul. Plażowej za mail do rodziców, których ostrzega, że nie wszyscy uczniowie mogą dostać obiady. – Jego obowiązkiem jest zagwarantowanie uczniom wyżywienia. Oczekuję, że zajmie się wykonaniem zadania, a nie sianiem niepokoju – komentuje prezydent w reakcji na ujawniony przez nas mail
Sprawę obiadów opisaliśmy po skardze od naszego Czytelnika, który posyła swoje dziecko do „siódemki” przy Plażowej. W szkole trwa zlecona przez miasto przebudowa kuchni i stołówki. Jej przeprowadzenia żądał sanepid, który zdecydował, że od września część żywieniowa nie będzie mogła działać, jeżeli nie zostanie przebudowana.
Prace na pewno nie zakończą się przed wrześniem, dlatego szkoła tymczasowo musi zapewnić uczniom catering. Ale zamiast informacji o szczegółach takiego wyżywienia, rodzice dostali mail z informacją, że „nie ma gwarancji kateringu, być MOŻE tylko dla oddziału „0” lub jeszcze klas pierwszych, ale to nie jest pewne, bo naczynia trzeba też gdzie umyć, a zmywalni może nie być”.
– Piszę do Państwa, aby na okres września i października 2022 mieli Państwo wiedzę i mogli zaplanować odpowiednio żywienie dzieci poza szkołą – przeczytali zdumieni rodzice. Niektórych ta korespondencja mocno zaniepokoiła.
W rozmowie z nami dyrektor placówki tłumaczył, że robi wszystko, by zapewnić catering. – Ale trzeba też czasem znać czarne scenariusze – wyjaśniał dyrektor Mariusz Lisek. – Chcę, żeby ludzie się przygotowali i nie dziwili, że pierwszego dnia nie ma obiadu. Czasem była awaria na kuchni i też nie było obiadu.
Jeszcze tego samego dnia, gdy tekst ukazał się już na naszym portalu, dyrektor został obsztorcowany przez władze miasta. Zadzwonił do nas późnym wieczorem. – Wszyscy zainteresowani uczniowie będą mieć zapewnione w szkole wyżywienie – zadeklarował dyrektor „siódemki”.
Wczoraj oficjalne oświadczenie w tej sprawie wydał prezydent Lublina. – Ze zdziwieniem przeczytałem informacje, które pojawiły się w mediach o czarnych scenariuszach, jakie dyrektor Szkoły Podstawowej nr 7 przedstawia rodzicom uczniów – skwitował Krzysztof Żuk. Zapewnił, że dzieci dostaną posiłki, bo dyrektor musi je zagwarantować mimo remontu kuchni.
– Oczekuję od niego, że zajmie się wykonaniem tego zadania, a nie sianiem niepokoju poprzez wysyłanie maili – czytamy w oświadczeniu Żuka, który przypomina, że w wielu szkołach nie ma kuchni i posiłki są tam zapewniane wyłącznie w formie cateringu. – Nie jest to więc nic nietypowego i dyrektorzy tych placówek nie mają problemów ze zorganizowaniem żywienia uczniów – podsumowuje prezydent Żuk. – Dyrektor miał wiedzę o harmonogramie prac, więc dziwi mnie, że na trzy tygodnie przed początkiem roku szkolnego sprawa zapewnienia wyżywienia uczniów nie jest jeszcze przez niego rozwiązana.
– Sprawa będzie rozwiązana. Oczywiście, że będzie – obiecuje dyrektor Lisek i zapewnia, że już rozmawia z firmami, które zajmują się przygotowywaniem posiłków. – Mamy już oferentów, mamy z nimi pierwsze rozmowy i wszystkie dzieci, które będą chciały jeść, będą jadły. My szacujemy, że rodzice za „wsad do kotła” zapłacą od 5 do 5,50 zł.