Amstaffy, które w Elizówce koło Lublina zagryzły maltańczyka i poraniły jego właścicielkę trafiły na obserwację. W odosobnieniu od właścicieli spędzą nieco ponad 2 tygodnie.
– W środę cztery amstaffy zostały przewiezione do Lublina na obserwację. Trzy są w klinice weterynaryjnej przy ul. Głębokiej. Czwarty pies, który wyskoczył przez okno z pierwszego piętra i ma zwichnięte biodro, przebywa w klinice przy ul. Stefczyka – mówi Jarosław Wojciechowicz z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie. – W mieszkaniu w bloku w Elizówce został najmłodszy, półroczny amstaff, który nie uczestniczył w ataku psów na maltańczyka.
Te psy w poniedziałek, ok. godz. 18.30 zaatakowały i zagryzły 3,5-letniego maltańczyka. Właścicielka suczki o imieniu Mia w momencie ataku odprowadzała swoją koleżankę do samochodu. Psy do niej podbiegły i zaczęły wyszarpywać z rąk kobiety małe zwierzę. Do atakujących po chwili dołączył czwarty pies, który wyskoczył z okna.
– Nie zdołałam ich powstrzymać – mówiła nam rozżalona właścicielka rozszarpanego przez amstaffy psa.
>>> Czytaj więcej: Cztery amstaffy rozszarpały psa na oczach właścicielki. "Widok był przerażający" [drastyczne wideo]
Teraz zwierzęta będą przebywać na obserwacji do 22 czerwca. – Obserwacja jest po to aby wykluczyć wściekliznę u tych zwierząt, ponieważ psy nie mają obowiązujących szczepień. A z informacji, którą otrzymaliśmy od policji, wynika że właścicielka maltańczyka była pogryziona – dodaje Jarosław Wojciechowicz. – W sprawie poniedziałkowych wydarzeń już kontaktowali się z nami urzędnicy z gminy Niemce. Podejmiemy bowiem działania zmierzającą do zabrania psów z mieszkania w Elizówce.
Lokatorzy bloku, w którym są trzymane amstaffy, obawiają się o swoje bezpieczeństwo. – Te psy są zaniedbane – twierdzi jeden z mieszkańców. – Na klatce schodowej czuć smród, bo amstaffy są rzadko wyprowadzane. Jak wyjdą raz dziennie, to jest sukces. Są wyprowadzane na smyczy, ale bez kagańca. Podejrzewam, że zwierzęta mogą być też głodne, kiedy ich opiekunowie znikają na kilka dni. Psy też często ujadają.
– Te psy już wcześniej były agresywne – dodaje kolejny z mieszkańców. – Po tym co się stało w poniedziałek, strach jest jeszcze większy.
Sprawą incydentu w Elizówce zajmują się też policjanci.