Posłowie SLD złożyli wniosek o powołanie komisji śledczej badającej sprawę prywatyzacji PZU. Niewykluczone, że Sejm zajmie się tym wnioskiem już na najbliższym posiedzeniu.
Sprawa PZU wyszła na jaw po poniedziałkowej publikacji w „Rzeczpospolitej”. Gazeta ujawniła oświadczenie Talone, byłego prezesa konsorcjum Eureko – jednego z głównych akcjonariuszy PZU, skierowane do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego. Wynika z niego, że były minister skarbu Emil Wąsacz zgadzał się na dymisję zawieszonego prezesa PZU Władysława Jamrożego pod warunkiem, że prezes Eureko odwoła ze stanowiska Bogusława Kotta – prezesa BIG Banku Gdańskiego, w którym Eureko miało udziały.
Według tego oświadczenia, Wąsaczowi miało chodzić o swoistą równowagę polityczną, bowiem Jamroży kojarzony był z prawicą, a Kott z lewicą.
Zdaniem Platformy Obywatelskiej, lewica chce po prostu odwrócić uwagę od pracy komisji orlenowskiej. Ludwik Dorn z Prawa i Sprawiedliwości podkreśla, że intencje wnioskodawców nie są ważne, bo taka komisja może ujawnić ciąg nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU.
W opinii Dorna, oprócz polityków AWS, na czele z byłym ministrem skarbu Emilem Wąsaczem, winę za te nieprawidłowości ponoszą również politycy SLD. Dorn uważa, że z tą sprawą może być powiązany także premier Belka.
Marek Belka uznał za insynuacje stwierdzenie, że był on doradcą w sprawie podpisania przez konsorcjum Eureko aneksu do umowy prywatyzacyjnej PZU, który dawał konsorcjum kolejne 21 proc., a w efekcie większość udziałów w PZU. Sprawa ta jest ciągle niezałatwiona. W grudniu 2004 r. rząd Belki zaproponował Eureko ugodę.
– Mamy do czynienia z typowym odwracaniem kota ogonem – oświadczył Belka. Jak powiedział, spotkał się z Talone przed utworzeniem rządu Leszka Millera, na wiosnę 2001 r. – Rozmawiał ze mną wtedy przede wszystkim jako z człowiekiem, o którym mówiło się, że w przyszłym rządzie może objąć stanowisko w jednym z resortów gospodarczych – wyjaśniał.