Motor poniósł w Łodzi same straty. Lublinianie przegrali z ŁKS 2:5, a na domiar złego do następnej konfrontacji przystąpią bez trzech piłkarzy – kontuzjowanego Łukasza Gieresza oraz ukaranych kartkami Przemysława Żmudy i Wojciecha Białka.
– To są skutki urazu doznanego w meczu z Podbeskidziem, kiedy doszło do starcia z Bagnickim – wyjaśnił Łukasz Gieresz. – Okazało się, że mam lekko naderwane więzadło. Przez tydzień oszczędzałem nogę i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że w Łodzi źle stanąłem. Poczułem silny ból i już nie mogłem kontynuować gry. Na sto procent czeka mnie przymusowa przerwa, a to wyklucza udział w najbliższych meczach.
Gieresza zastąpił w bramce 17-letni Mateusz Oszust, który potrzebował kilku minut, aby wejść na boisko. Zawodnik nie wziął koszulki w odpowiednim kolorze i musiał ją pożyczyć od starszego kolegi (pierwszy bramkarz i rezerwowy powinni mieć takie same trykoty).
Okazało się, że kontuzja bramkarza nie była początkiem kłopotów Motoru. Wcześniej żółtą kartkę zarobił najskuteczniejszy piłkarz lubelskiej ekipy Wojciech Białek (5 trafień). Był to czwarty żółty kartonik w tym sezonie, a to oznacza, że w najbliższą sobotę napastnik będzie tylko obserwował poczynania kolegów. Michał Maciejewski także nie miał szczęścia w Łodzi.
Defensor Motoru mógł uzyskać prowadzenie, jednak nie wykorzystał rzutu karnego, przegrywając pojedynek z Bogusławem Wyparło. Przemysław Żmuda jest kolejnym graczem, który na pewno nie będzie mile wspominał konfrontacji z ŁKS. Za zagranie ręką, w polu karnym, obrońca lubelskiego zespołu został ukarany czerwoną kartką. Po tym wydarzeniu łodzianie strzelili kolejne gole osłabionym kadrowo gościom.
Po rundzie jesiennej podopieczni trenera Mirosława Kosowskiego mają na koncie tylko 9 pkt. Dotychczas wygrali jeden mecz – 2:0 w Kluczborku, sześć razy zremisowali (czterokrotnie przed własną publicznością) i ponieśli aż 10 porażek. Rezultaty najlepiej świadczą o możliwościach sportowych i organizacyjnych Motoru. Jednym ze sposobów zażegnania kryzysu miała być zmiana szkoleniowca, ale działacze z decyzją wstrzymali się do końca roku.
Łódzki KS - Motor Lublin 5:2 (2:0)
1:0 – Świątek (32), 2:0 – Adamski (40), 2:1 – Białek (71), 3:1 – Mowlik (74 z karnego), 4:1 – Hajto (76), 5:1 – Wolański (78), 5:2 – Białek (85).
SKŁADY
ŁKS: Wyparło – Woźniczka, Adamski, Hajto, Klepczarek – Mączyński, Sierant (56 Mowlik), Wolański, Nawrocik (84 Marciszko) – Świątek, Gikiewicz.
Motor: Gieresz (24 Oszust) – Kalinowski, Żmuda, Maciejewski, Wojdyga (68 Popławski) – Syroka, Król, Kursa (68 Hempel), Niemczyk, Białek – Oziemczuk.
Żółte kartki: Klepczarek, Mączyński, Marciszko – Białek, Wojdyga.
Czerwona kartka: Żmuda w 74 min za zagranie ręką. Sędziował: Tomasz Cwalina (Gdańsk).
Gikiewicz mógł grać w Motorze
– Próbowałem zainteresować Motor Gikiewiczem, ponieważ chciałem, aby grał w pierwszej lidze – powiedział Marek Citko, były reprezentant Polski. – Byłem pewny, że może być wartościowym wzmocnieniem za rozsądne pieniądze. Czy chodziło o 4 tys. złotych pensji? To była wyjściowa oferta, do negocjacji.
Niestety, po rozmowach z trenerem, nikt z klubu nie skontaktował się ze mną. Do Gikiewicza przekonał się Tomek Kłos i sądzę, że ŁKS nie żałuje decyzji. Zawodnik pomógł drużynie, a jego wartość znacznie wzrosła. Szkoda, że w wielu klubach brakuje ludzi, którzy potrafiliby ocenić umiejętności zawodników, mieliby kontakty, szukali talentów.
Trenerzy nie zawsze mają na to czas, muszą koncentrować się na prowadzeniu drużyn. Powinni jednak mieć pomoc chociażby byłych graczy, znających się na futbolu. Może w zimie przekonam lubelskich działaczy do innych piłkarzy. Znam kilu równie dobrych jak Gikiewcz.
O wartości Gikiewicza przekonałem się w Łodzi – dodał trener Mirosław Kosowski. – Szkoda, że nie trafił do naszego zespołu, chociaż była duża szansa.