Nie ma pieniędzy na naprawę dróg, zniszczonych ostatniej zimy. Najgorzej jest na trasach powiatowych i w małych gminach. W niektórych miejscowościach asfalt po prostu się rozleciał.
Urzędnicy pocieszają, że droga jest przejezdna i bezpieczna, jeśli tylko kierowcy nie będą przekraczać 30 km/h. O remoncie na razie można zapomnieć.
– To wydatek minimum 1,5 mln zł. Nie mamy takich pieniędzy – mówi Anna Nizioł, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Puławach. – Mamy zaplanowane zadania, a na nieprzewidziane remonty środków nie będzie. Podobne problemy są w całym regionie.
Dlatego samorządowcy z Lubelszczyzny chcą wystąpić do władz centralnych o dodatkowe pieniądze na remonty. Twierdzą, że za drogową klęską stoi wyjątkowo długa i ostra zima.
– Poza tym zniszczone odcinki powstały wiele lat temu, z myślą o lekkim ruchu – dodaje Nizioł. – Mają zbyt cienką podbudowę. W rezultacie ciężkie pojazdy i duże opady śniegu doprowadziły do uszkodzeń. Przy takich przełomach trzeba wybrać całą konstrukcję drogi i odbudować ją od podstaw.
Podobny problem jest na trasie z Markuszowa do Nałęczowa. Kierowcy nie powinni liczyć na szybką poprawę. Ze statystyk wynika, że jeden kilometr drogi przez 50 lat czeka na generalny remont.
Mieszkańcy Kolonii Zaręka, nieopodal Dołhobyczowa marzą o kawałku asfaltu przed domem. W tej chwili do ich posesji nie można dojechać. Cementowa droga się rozsypuje. Po deszczach przykryła ja gruba warstwa błota.
– Sytuacja jest miejscami tragiczna – mówi Magdalena Demendecka, mieszkanka gminy Dołhobyczów. – Lokalne władze, mimo licznych apeli nic nie robią. Tymczasem to jedyny dojazd do domów. W tej chwili nawet nie można mówić o tym , że ta droga istnieje!
Kilka dni temu mieszkańcy zaprosili wójta na oględziny drogi. Jego samochód ugrzązł w błocie. Pomogli dopiero strażacy.
– Jeszcze w tym miesiącu wysypiemy tam żwir i gruz – mówi Marek Martyniak, z Urzędu Gminy w Dołhobyczowie. – Jesienią zrobimy to raz jeszcze, by lepiej utwardzić nawierzchnię.
W gminnym budżecie nie przewidziano budowy asfaltowej drogi. Mieszkańcy wystosowali w tej sprawie petycję do lokalnych władz. Teraz wszystko w rękach radnych, którzy mają debatować nad zmianami w budżecie.