Pierwotnie spotkanie miało zostać rozegrane 17 marca, ale przeszkodziła w tym zima. Przełożono go na 3 kwietnia, ale i wówczas aura nie dała za wygraną. Będzie to więc trzecie podejście i tym razem powinno pójść bez przeszkód.
Dotychczasowe statystyki "żółto-biało-niebieskich” z wyjazdów w tym sezonie nie napawają optymizmem przed tym meczem. Motor w gościach wygrał tylko raz, dwa razy zremisował i poniósł aż dziewięć porażek.
Odwrócić złą kartę będzie ciężko także teraz, bo Pelikan spisuje się w tych rozgrywkach bardzo dobrze.
Aktualnie zespół prowadzony przez znanego w naszym regionie trenera Grzegorza Wesołowskiego (pracował w Hetmanie Zamość) zajmuje trzecie miejsce w tabeli, ze stratą dwóch punktów do drugiej Puszczy Niepołomice i czterech do pierwszej Wisły Płock.
Łowiczanie mają jednak w zanadrzu dwa zaległe mecze. Jeśli zdobędą w nich komplet "oczek” to właśnie oni wskoczą na fotel lidera.
Lublinianie zagrają osłabieni. Za kartki pauzuje Michał Ciarkowski, zaś Igor Migalewski jest kontuzjowany.
– Nie mamy wyjścia jak powalczyć o punkty. Musimy je ciułać żeby się utrzymać. Na szczęście drużyny, które są w tabeli przed nami nie odskoczyły za bardzo – mówi Przemysław Delmanowicz, trener Motoru.
Na dole robi się jednak spory ścisk i wkrótce zamiast spoglądać w górę, lubelska drużyna, może zostać zmuszona do patrzenia w dół. W Łowiczu Motor będzie mógł wreszcie liczyć na doping swoich kibiców, którzy dogadali się z zarządem klubu i zaprzestali bojkotu. To będzie pierwszy mecz w rundzie wiosennej, na którym się pojawią.
Oprócz meczu Pelikana z Motorem (początek o godz. 15) w środę rozegrane zostaną jeszcze dwa zaległe spotkania: Concordii Elbląg z Unią Tarnów i Resovii Rzeszów z Garbarnią Kraków.